Świadectwa
„Moja rodzina była moim domowym seminarium duchownym”
dodane 2022-02-18 11:59
Pokażcie mi taką rodzinę w Polsce, ba, w Europie! Nic w tym dziwnego, że Ojciec Bernard Ibarra pochodzi z licznej argentyńskiej rodziny, niezwykłe jest to, że z jego dziesięciorga rodzeństwa, ośmioro, to osoby duchowne. Sześciu księży i dwie siostry zakonne. Co to musi być za rodzina!
Magdalena Siemion: Jak to się stało, że przybył Ojciec do Polski, do Krakowa, do Centrum Jana Pawła II?
W czerwcu 2021 roku wraz z moim towarzyszem księdzem, o. Jonaszem, przybyłem do Krakowa, aby rozpocząć nowy etap życia. Ponieważ należę do Instytutu Misyjnego (Instytut Słowa Wcielonego – lepiej znany jako IVE, od hiszpańskiej nazwy Instituto del Verbo Encarnado), zawsze jestem gotów pójść tam, gdzie poproszą mnie przełożeni. Po siedmiu latach spędzonych na Filipinach i kilku miesiącach spędzonych na różnych misjach, takich jak Wyspy Salomona i Tanzania, zostałem wysłany na studia do Krakowa. W 2018 roku zostałem wyświęcony na kapłana w moim kraju, Argentynie.
Na szczęście i dzięki niesamowitej Opatrzności Bożej mieszkam przy Sanktuarium św. Jana Pawła II na Białych Morzach, które jest wybitnym pomnikiem ku czci tego wielkiego papieża. Kustosz tego cudownego sanktuarium, ks. Tomasz Szopa, serdecznie nas przyjął i wspierał na wiele sposobów, abyśmy mogli studiować tutaj w Krakowie. Jest dla naszej małej społeczności w Krakowie, jak ojciec.
Z powodu św. Jana Pawła II!!! Moje zgromadzenie zakonne jest całkowicie przesiąknięte naukami i stylem życia tego wielkiego papieża. Zostaliśmy ustanowieni w czasie jego pontyfikatu (rok 1984) i otrzymaliśmy od niego najważniejsze punkty dla naszego charyzmatu i duchowości. Jesteśmy zaangażowani w ewangelizację kultury i przedłużanie wcielenia w historii, naśladując kenozę naszego Pana. Nie moglibyśmy tego robić, gdybyśmy nie postępowali zgodnie z naukami wielkiego papieża; dlatego uważamy go za naszego duchowego ojca. Nasi przełożeni wysłali mnie tutaj do Krakowa, abym poznał człowieka, którym był Karol Wojtyła, jego filozofię, teologię i humanizm. Św. Jan Paweł II jest osobiście świętym tego nowego tysiąclecia, ponieważ jego nauczanie i życie są kluczem do przyszłości Kościoła i świata. Im więcej go studiujemy, tym bardziej przygotowujemy się do wyzwań trzeciego tysiąclecia, z których wiele już istnieje.
MS: Twoja rodzina jest niezwykła. Masz dziesięcioro rodzeństwa, z których pięcioro braci to księża, a dwie siostry to zakonnice . . . wow! To chyba jedyna taka rodzina na świecie. Jak to się stało?
Moja rodzina jest bardzo religijna. Moi rodzice to wspaniali ludzie, którzy nie zrobili nic szczególnego, choć zrobili coś bardzo ważnego – stworzyli w domu chrześcijańskie środowisko, w którym wiara, modlitwa, częste uczestniczenie we mszy św. były na porządku dziennym. Wiara była dla nas czymś naturalnym, a poświęcenie się Bogu nie było niczym niezwykłym, ale raczej efektem życia wiarą z całego serca. Mama i tata zawsze mówili nam, że najważniejsze w życiu jest dotarcie do nieba i bycie świętymi. Musimy więc przestrzegać woli Boga za wszelką cenę. Inne rzeczy nie są takie ważne. Tak! Jest nas jedenaścioro: 5 kapłanów, 1 seminarzysta i 2 siostry. Pozostałe rodzeństwo jest w związkach małżeńskich, mają piękne rodziny i dzieci. Wszyscy należymy do Instytutu Słowa Wcielonego i dlatego jesteśmy misjonarzami na całym świecie – na Filipinach, we Włoszech, w Stanach Zjednoczonych, w Peru, w Holandii i w Polsce. Moja mama zawsze twierdziła, że nasza wyjątkowa rodzina jest całkowicie niezasłużoną łaską, to jest dar całkowicie nieproporcjonalny. To wolna decyzja Boga, to jakaś tajemnica. Pytasz mnie, jak to się stało? Moja odpowiedź powinna brzmieć: “Naprawdę nie wiem”.
MS: Kim są Twoi rodzice? Jak Was wychowywali, co było najważniejsze w Twoim domu?
Kiedy myślę o moich rodzicach, zawsze przychodzi mi na myśl to piękne wyrażenie Jana Pawła II: “Moja rodzina była domowym seminarium duchownym”. Myślę, że coś podobnego wydarzyło się w moim domu. Tatuś i mama stworzyli środowisko niezbędne do słuchania głosu Boga. Tata zawsze przyprowadzał do domu księży przyjaciół i uczył nas zdrowej nauki. Matka nauczyła nas, jak się modlić i otwierać na Jezusa, a przede wszystkim, jak codziennie składać małe ofiary, aby pocieszyć Serce Jezusa. Moi rodzice mają wielką cześć dla Najświętszego Serca Pana Jezusa. Wszyscy zostaliśmy Mu poświęceni w dniu naszego chrztu. Moi rodzice byli pod wielkim wrażeniem rekolekcji św. Ignacego Loyoli i przekazali nam jego duchowość, taką jak oderwanie się od świata, samozaparcie, wielkoduszność, poświęcenie się Opatrzności Bożej itp. Jeszcze tego do końca nie zrozumieliśmy, ale próbujemy!
MS: Jak wygląda wiara w Argentynie? Czy zauważyłeś podobne problemy jak tutaj w Polsce? Jakie widzisz podobieństwa i różnice ?
Tak! Wiara wygląda podobnie, zauważam jednak pewne różnice. Nasza wiara ma charakter latynoski. Dlatego mamy silnego ducha walki i kochamy pobożność ludową. Z jednej strony większość naszych miast i prowincji nosi imiona swoich patronów, a ludzie nadal chodzą na niedzielne Msze Święte, ale do sakramentów przystępują nieliczni. Z drugiej strony, jak wiadomo, współczesny świat i sekularyzm stanowią niebezpieczne wyzwania i można zauważyć, że wiara w Argentynie gwałtownie zanika. Wielu katolików przechodzi do sekt, których jest bardzo dużo w moim kraju, szukając prostszej doktryny i moralności. W Argentynie wiara nie jest częścią kultury, jak w Polsce. Ludzie muszą więc mieć silne przekonania, jeśli chcą wytrwać w wierze, ponieważ w większości przypadków, aby chcą być katolikami muszą przeciwstawić się dominującej kulturze antychrześcijańskiej. To, co kocham w polskich katolikach, to ich świadomość, że kultura katolicka jest istotą narodu, więc Polska niekatolicka jest po prostu niemożliwa, podobnie jak okrągły kwadrat. Zanim przyjechałem do Polski, myślałem, że każdy Polak jest katolikiem. Teraz wiem, że tak nie jest, jednak nadal uważam, że niekatolicki Polak to jakaś sprzeczność. Jest oczywiste, że Polska toczy dziś jedną ze swoich najważniejszych bitew w historii – obronę swojej tysiącletniej kultury. Żadne obce mocarstwo nigdy nie było w stanie zniszczyć i zmienić polskiej kultury i jej głębokich przekonań. Ale teraz, wraz ze wszystkimi nowymi ideologiami, które pochodzą z Zachodu (ideologia gender, konsumpcjonizm itp. ), młodzi ludzie stopniowo tracą własną kulturę i stają się czymś innym.
MS: Stereotyp Polak - katolik ukształtował się w czasach rozbiorów w większości katolickim społeczeństwie, jako opór przeciw tradycyjnemu rosyjskiemu prawosławiu i pruskiemu protestantyzmowi. Obecnie coraz większym problemem jest ciągle rosnąca apostazja, szczególnie wśród młodych ludzi. Czy obserwuje Ojciec takie zjawisko także w Argentynie?
Tak, niestety, podobnie jest w mojej ojczyźnie, wielu młodych ludzi już wystąpiło z kościoła, a wielu innych odchodzi. Jest to zjawisko ogólnoświatowe, które należy potraktować bardzo poważnie, nie tyle w celu poprawy statystyk, ale przede wszystkim w celu ratowania dusz młodych ludzi. Kościół musi zatrzymać młodych, nie dla samego zatrzymania, ale z powodu troski o ich zbawienie.
To zjawisko exodusu młodych ludzi z Kościoła wskazuje, moim zdaniem, na to, że w jakiś sposób zapomnieliśmy o ukazaniu osoby Jezusa Chrystusa. Nasz Pan jest zawsze pociągający i przyciąga wszystkich do siebie, ale musi być przedstawiony, pokazany i urzeczywistniony przez Kościół. Jeżeli młodzi ludzie odchodzą z Kościoła, to może dlatego, że w ostatnich latach robiliśmy coś innego niż pokazywanie prawdziwego, cierpiącego, ale kochającego Jezusa Chrystusa.
MS: Czy takie jest właśnie Twoje zadanie w Polsce? Co jest Twoją misją?
Moim zadaniem jest teraz przede wszystkim studiowanie. Przez ponad 7 miesięcy o. Jonasz i ja skupiliśmy się na tym bardzo trudnym, ale ciekawym języku (a przed nami jeszcze długa droga). Codziennie mamy zajęcia. Jeśli Bóg pozwoli, we wrześniu rozpoczynamy studia o rodzinie na Uniwersytecie Papieskim tutaj, w Krakowie. Jesteśmy również bardzo szczęśliwi mogąc wspierać Wspólnotę Neokatechumenalną i pomagać we wszystkim, co jest potrzebne w Sanktuarium Jana Pawła II.
MS: Jakie są największe różnice kulturowe między Polakami, a Argentyńczykami?
To nie jest proste pytanie! Polacy i Argentyńczycy są do siebie podobni, ponieważ oba kraje mają kulturę chrześcijańską jako fundament swojej historii i narodu. Co więcej, oba państwa mają wielki szacunek dla tradycji i dla swojego kraju. Kiedy Jan Paweł II odwiedził Argentynę w 1982 roku, powiedział, że Argentyna jest młodym krajem i myślę, że to jest największa różnica. Kiedy spotykacie Polaka, wiecie, że jest on spadkobiercą tysiącletniej kultury i ma w sobie bardzo określoną specyfikę. Kiedy spotykacie Polaka, czujecie, że stykacie się z setkami lat historii. Świadczy o tym choćby sam język. My, Argentyńczycy, mimo że jesteśmy spadkobiercami wspaniałej hiszpańskiej tradycji, wciąż budujemy swoją odrębność i walczymy o jej obronę. Mamy naszych bohaterów, poetów, nauczycieli i świętych. Ale brakuje jeszcze tego upływu wieków, który pozwoliłby dojrzeć naszej tradycji.
MS: Czego Argentyńczyk może nauczyć się od Polaków?
Zawsze chętnie podkreślam, że od Polaków uczę się cnoty wytrwałości. Nauka języka polskiego zobowiązuje mnie do nabycia tej cnoty! (śmiech). Polacy w ciągu dziejów przeszli tyle walk i przetrwali tyle trudności, że przynajmniej dla mnie ich pierwszą cnotą jest wytrwałość, która oczywiście zakłada wierność i siłę. Język polski jest również tego świadkiem, ponieważ rozwinął się na przestrzeni dramatycznych dziejów, np. wtedy, gdy Polska znikała z mapy Europy. Kiedy Jan Paweł II wstąpił do Teatru Rapsodycznego w czasie okupacji hitlerowskiej, wiedział, że przyczynia się do przetrwania języka, a tym samym kultury. Był wspaniałym przykładem wytrwałości, wierności i siły. Jeżeli chodzi o ludzi, Polacy są zazwyczaj zimni i bardzo oficjalni. . . dla Latynosów są zbyt formalni. . . i czasami trudno jest powiedzieć, kiedy są po prostu formalni, a kiedy naprawdę się obrażają.
MS: To ciekawe, co Ojciec mówi, bo raczej mamy łatkę smutasów i wiecznie niezadowolonych, a teraz dojdzie jeszcze epitet „obrażalscy”. Może na końcu powiesz coś po polsku?
Oczywiście! Język Polski jest przytrudne, ale przepiękne. Jak powiedziałem, to język ma długą i mocną historię. Kiedy uczy się polskiego codziennie i pytam siebie, dlaczego jest taki trudno, zawsze odpowiadam, że musi być tak jak jest, bo niesie w sobie niesamowitą kulturę. Bóg dużo pomaga i to, co myślałem być niemożliwe, teraz jest możliwe. Jest taka zdania która mówi: „Ja umiem mówić po polsku, jaka jest twoja super moc?”. Dokładnie to…😊!
MS: Dziękuję Ojcu za rozmowę.
Bardzo dziękuję za wszystko! Bóg zapłać! Z Bogiem… i proszę modlić za mną!
Polub mój profil na FACEBOOKU
fot. Archiwum rodzinne