Rozwody, Wyznania
Albo przemiana serca, albo pic na wodę
dodane 2022-03-17 11:10
Jedynym środkiem do budowy nowego, lepszego świata jest nawrócenie serca. Nic innego, na dłuższą metę, nie pomoże.
Jeżeli chcemy dobrze odpowiedzieć na to, co dzieje się w dzisiejszym świecie, to, może wydawać się to dziwne, ale zamiast oglądać kolejne newsy z wojny, bawić się w ekspertów, kto, co i kiedy powinien zrobić, lepiej przyglądnąć się swojemu sercu. Jakie ono jest. Co w nim jest? Dlaczego to takie ważne? Bo pod przykrywką zewnętrznej aktywności można ukryć zgniliznę i biedę naszej duszy. A to właśnie tam, na samym dnie, bierze swój początek miłość lub nienawiść, miłosierdzie albo zemsta. Tam rozgrywa się największa bitwa i nawet jak Rosja z Ukrainą ogłoszą pokój, a w sercu będzie żal, pretensje i oskarżanie, to nic się nie zmieni. I tylko kwestią czasu będzie wybuch kolejnej wojny. W naszym sercu jeszcze szybciej, niż tej między narodami.
Może warto zadać sobie zatrważające pytanie: a co, jeżeli ta wojna jest po to, abym się nawróciła?, żebym bardziej niż o pokój, modliła się o własną przemianę, żeby Pan Bóg otworzył mi oczy, że i ja tak często prowadzę wojny o pierwszeństwo, o uznanie, o postawienie na swoim. O tym, że jest to konieczne, przekonały mnie reakcje na post zamieszczony na Facebooku. Wystarczyło napisać, że Pan Bóg kocha tak samo Putina i Rosję, jak św. Faustynę i Polskę lub, że straszniejszy od wojny jest grzech, żeby wylała się fala hejtu, frustracji, nienawiści, oburzenia: „po prostu kosmita...kobieta na granicy ..bez komentarza...szalona impostacja mózgu”, „nie czas i miejsce na takie wpisy, po co to napisałaś?”, „Teraz to już rozpędziłaś się za daleko”, „Czy Pan Bóg kocha też morderców?”
To jest niezwykłe, jak bardzo nie możemy pogodzić się z tym, że Bóg kocha każdego człowieka. Tak, Putina i Rosję też. Dopóki tego, przynajmniej nie dopuścimy do swojej świadomości, rzeczywiście jest co robić, szczególnie na froncie własnego serca.
Polub mój profil na FACEBOOKU