Twoje życie, twoje wybory

dodane 15:21

Znalazłam jakiś czas temu obrazek, na którym mama pyta dziecko: „Kim chcesz zostać jak dorośniesz?” A ono odpowiada: „Sobą”.

Bardzo często jest tak, że albo rodzice decydują za nas, albo jesteśmy zbyt leniwi, bojaźliwi, by znaleźć swoją drogę i po prostu być sobą. Szukanie własnej ścieżki nigdy nie jest łatwe. Jako dzieci mamy marzenia, które też są płynne i się zmieniają z czasem. Ja chciałam być archeologiem (fascynacja Indianą Jonesem), brać udział w pięcioboju nowoczesnym (wpływy Zorro), reżyserem (zdecydowanie wolałam oglądać filmy niż czytać książki przez dłuższy czas) i ogólnie rzecz biorąc kobietą renesansu, tudzież swoich czasów. Póki co dorobiłam się kapelusza à la Jones, z pięcioboju potrafię jeździć konno, a reżyseria skończyła się na dalszym oglądaniu filmów i pisaniu o nich od czasu do czasu, a maszyny do podróży w czasie jeszcze nie wynaleziono.

Nie czuję żalu, że nie jestem archeologiem, nie biorę udziału w olimpiadach, czy nie nakręciłam jeszcze filmu, ale staram się nie spoczywać na laurach i rozwijać się, jeśli tylko mam okazję.

Przede wszystkim cieszę się, że nie umarła we mnie jeszcze zdrowa ciekawość, by podejmować różne wyzwania, zajmować się różnymi rzeczami i ciągle coś odkrywać (hm, to może jednak jestem archeologiem własnych możliwości?).

Dziękuję rodzicom, że zaakceptowali moje wybory, w niektórych dawali rady, w innych ja sama musiałam wykazać się uporem. Co wcale nie było łatwe, bo nie należę do osób, które zawsze od razu wiedzą, czego chcą. Czasami jestem rozdarta i to wcale nie jest złe, bo zmusza mnie to wtedy do myślenia i modlitwy. Staram się pamiętać, że jest Ktoś jeszcze, kto nad tym wszystkim czuwa.

Myślę, że rodzice chcą zawsze dla nas jak najlepiej i to jest pięknie, że starają się nam wskazywać możliwości. W pewnym momencie muszą jednak puścić naszą rękę i pozwolić dokonać własnych wyborów. To jest trochę tak, jak z jazdą na rowerze. Do pewnego momentu możemy jeździć w kółkami podporowymi, ale kiedyś muszą nam je zabrać. Niewątpliwie też wsparcie rodziców, którzy mówią w tym momencie „dasz radę”, ma bardzo duży wpływ na nasze dalsze losy.

Patrząc wstecz na moje wybory, widzę fragmenty olbrzymiej, jeszcze nieukończonej układanki, która w różnych momentach mogła być totalnym chaosem, a teraz ma piękny wzór.

Dziś na porannej Mszy było czytanie o powołaniu Mateusza i piękne słowa „Pójdź za Mną”. Poruszają mnie one za każdym razem. Niesamowite jest to, jak Bóg potrafi prowadzić nas za rękę, wskazywać rozwiązania, a Jego wezwanie „pójdź za Mną”, wcale nie oznacza życia w klasztorze. Jest to wezwanie to trwania przy Nim, wtedy gdy jest cudownie i wtedy gdy jest szaro. Pójście za Nim, to wybór ścieżki, która prowadzi nas do bycia sobą w pełni i do odkrywania cudu, jakim jest nasze życie.

Więc nie bój się wyzwań i podejmowania wyborów, bo „nie masz żadnego powodu wątpić, że Bóg patrzy na Ciebie z miłością” (św. Franciszek Salezy)

Codziennie Kawka

REKLAMA
nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 24.11.2024