Dlaczego nie pójdę do kina na "Pokot"?
dodane 2017-02-19 11:57
Przyznaję, że fanką Agnieszki Holland nigdy nie byłam. Drażnią mnie jej filmy. Gdy zobaczyłam olbrzymi plakat jej nowego dzieła, stwierdziłam, że chociaż sprawdzę, o czym ma być. A może mnie pozytywnie zaskoczy? - pomyślałam. Widząc nazwisko Tokarczuk i tytuł książki "Prowadź swój pług przez kości umarłych", na której podstawie jest film, wiem, że mogę sobie darować wyjście do kina.
Z książką pani Tokarczuk zetknęłam się na studiach. Była to jedna z najnudniejszych rzeczy, jakie czytałam. Wręcz męczących.
Oto mamy główną bohaterkę i narratorkę Janinę Duszejko - emerytowana nauczycielka, która jest infantylna, fascynuje się astrologią i wyliczaniem, jak gwiazdy mogą wpływać na czyjeś życie, no i wegetarianką. Oczywiście podaje niezliczone przykłady, popierające jej tezy. Poza tym bohaterka uwielbia pisać pewne słowa wersalikami, mamy tu np. Horoskop, Narodziny, Zwierzęta, Uwolnienie, Zbrodnia. Do tego dochodzi jeszcze silna chęć indoktrynacji czytelnika, która zwyczajnie irytuje. Sama Duszejko wypowiada takie zdanie: "trzeba mówić ludziom, co mają myśleć. Nie mam wyjścia. Inaczej zrobi to ktoś inny". I mamy tu wykłady o zwierzętach i ich prawach, o złych myśliwych, o tym, że nie należy jeść mięsa, itp., itd. Aha książka była też "delikatną" próbą oswojenia czytelnika z gejowską literaturą, bo taki wątek się w niej pojawia, marginalnie, ale się pojawia.
Tokarczuk podobno napisała thriller moralny. Jak dla mnie to nie jest to ani thriller ani moralny. Skoro główna bohaterka jest morderczynią. Tak, tak, spoiler. Wszystkim jednak próbuje wmówić, że to zwierzęta (sarny, kawki i robaczki) się sprzysięgły i zabijają myśliwych. A na koniec główna morderczyni ucieka.
Patrząc na trailer filmu mam wrażenie, że to będzie kolejny manifest o uczłowieczania zwierząt i hołdowaniu morderczyni. Żeby było śmieszniej ona sama wypowiada takie oto zdanie: "Prawo chroni morderców. Zbrodnia stała się legalna i przez to nikt jej nie zauważa. Nikt nie widzi w tym nic złego" - chodzi jej o myśliwych. Ha. Te słowa tak bardzo mi pasują do innej kwestii, ale może sobie dziś już daruję jej poruszanie.
W filmie, tak samo jak w książce, obrywają biznesmeni, myśliwi, Kościół, policja - przedstawieni tylko jako ci negatywni, czyli znowu mamy utrwalanie tylko złego obrazu. Nie ma równowagi i dobrych wzorów.
Pewnie Holland chciała tylko "uwrażliwić" widza, ale czytając różne recenzje widzę, że i jej nie udało się uciec od tonu indoktrynacji i nawracania na swoją filozofię.
Podobno reżyserka nazwała swój film "feministyczno-anarchistycznym eko-thrillerem z elementami czarnej komedii".
Brr. Za taką mieszkankę to ja podziękuję. Myślę, że ważne kwestie można przedstawić zupełnie inaczej.
Myśl na dziś: "Zanim prawda włoży buty, kłamstwo obiegnie Ziemię" (Mark Twain).