Nie martw się na zapas. Bóg czuwa.

Ile razy zdarza nam się słyszeć „będzie dobrze” albo mówić to drugiej osobie? Zdajemy się wtedy nie rozumieć, że można się martwić na zapas, przekonujemy (z różnym skutkiem), że przecież wszystko się poukłada. Próbujemy zwrócić uwagę na pozytywy. Stajemy się najlepszymi doradcami. Do czasu. Wystarczy, że jakaś sytuacja nas zaskoczy i wtedy bardzo często jest nam trudno uwierzyć, że będzie dobrze. W głowie częściej tworzą nam się czarne scenariusze niż pozytywne. Nakręcamy się, denerwujemy, analizujemy. Tłumaczymy sobie, że nie będziemy myśleć pozytywnie, bo co jak się rozczarujemy.

Życie czasem składa się z rozczarowań, ale nie one o nim stanowią.

To jak podejdziemy do różnych spraw i sytuacji zależy od nas. Gdy minie pierwszy szok, warto chwycić za różaniec albo mówić „Jezu, ufam Tobie”. Porozmawiać z Bogiem. Zaufać, że On jest obok nas i chce naszego dobra. Oddać Mu te wszystkie nasze troski.

Mnie też się zdarzają dni, że zdecydowanie nie jestem dobrej myśli, ale staram się z tym walczyć. Chwytać Bożej Opatrzności, Maryi, a przy okazji pomęczyć paru świętych.

Pan Bóg naprawdę potrafi zmienić sytuacje o 180 stopni i więcej. Czasem „nie zmienia sytuacji, bo chce zmienić nasze serce” – gdzieś przeczytałam takie zdanie. Każde doświadczenie uczy. Nie zawsze nauka jest przyjemna, ważne jednak by wyciągać wnioski.

W tych trudnych chwilach przypominajmy sobie słowa z Pisma: „Nie bój się, robaczku!”, „Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną”. Nie wiem, czy pamiętacie, ale w Biblii 365 razy pojawia się wyrażenie "Nie bój się/Nie lękaj się". Skoro Bóg nam mówi, że mamy się nie bać, to znaczy, że wie jakimi jesteśmy istotami i nas w tym nie zostawia. 

Myśl na dziś: „Nie bój się, robaczku Jakubie, nieboraku Izraelu! Ja cię wspomagam - wyrocznia Pana - odkupicielem twoim - Święty Izraela” (Iz 41, 14).