„Jeśli zauważysz, że jesteś w dołku, pierwszą rzecz, którą należy zrobić to przestać kopać” (John Marston).

Dziś przeczytałam to mądre zdanie Johna Marstona. Ile razy zdarza nam się mieć gorszy dzień, humor i ogólnie brak zapału, motywacji i poczucie bezradności. I co wtedy robimy najczęściej? Kopiemy dalej. Nakręcamy się jeszcze bardziej, dobijamy i nasz stan wcale się nie poprawia. A czasem czujemy się jeszcze gorzej.

Potrafimy pocieszać wszystkich dookoła, ale samych siebie zdarza nam się okładać kijami. Mamy mnóstwo rad dla innych, ale dla siebie nie chce nam się szukać. Tkwimy w dołku, który zdaje się powiększać, zamiast coś z tym zrobić.

Na początek trzeba przestać kopać i zacząć się zastanawiać, jak znaleźć wyjście. Warto zacząć od modlitwy. Poprosić Ducha Świętego o pomoc. Chwycić za różaniec. W końcu mamy Wielkiego Boga, a nasz problem przy nim jest zawsze mały. Tylko my dziwnym trafem lubimy to wszystko wywracać do góry nogami.

Może czasem warto pomyśleć, kto mógłby nam w jakiejś sytuacji pomóc. A może wystarczy pójść na spacer. Złapać oddech i dystans. Może tak naprawdę potrzebujemy dobrej spowiedzi. Tylko trzeba się zastanowić, gdzie tkwi problem. My lubimy od siebie odsuwać myślenie o rozwiązaniach. Łatwiej kopać dalej i pogrążać się jeszcze bardziej, ale ostatecznie rozwiązania nam to nie da i przy okazji szkoda naszego zdrowia. 

Myśl na dziś: „Nie pogrążajmy duszy w niebezpieczeństwie i trudnościach. Módlmy się z ufnością a Bóg da pomoc, którą przyrzekł tym, którzy pracują dla Jego sprawy” (św. Jan Bosko).