Właśnie ukazał się najnowszy teledysk Taylor Swift „You need to calm down” z całą plejadą gwiazd, które albo uważają się za osoby homoseksualne albo są sympatykami ruchu LGBT. 

Co prawda już na poprzedniej płycie znalazła się piosenka wspierająca ruch, ale ta idzie o krok dalej. I jest po prostu niesmaczna. 

 

Cały tekst piosenki jest o tym, że osoby związane z LGBT są jak najbardziej w porządku, a ci, którzy twierdzą inaczej tkwią w średniowieczu. Jest tu atak na tych, którzy sprzeciwiają się związkom homoseksualnym. W teledysku widać stereotypowe podejście (jak na ironię, choć wydawałoby się, że Taylor jest taka niestereotypowa), że ci, którzy protestują przeciwko LGBT wyglądają okropnie, „starzy wariaci” chciałoby się powiedzieć. Trzymają napis "Adam+Ewa, NIE Adam+Steve". Scena zaraz po tym, jak prezentowany jest ślub gejowski. 

 
„Sunshine on the street at the parade,
But you would rather be in the dark ages
Making that sign.
Must've taken all night.”

 

„Słońce na ulicy podczas parady (równości)
Ale ty wolisz tkwić w ciemnych wiekach
Zrobienie tego znaku (plakatu)
Pewnie zajęło ci całą noc.”

 

To tylko jedna zwrotka. 

 

No i jest oczywiście refren, w którym Taylor mówi, że powinniśmy się uspokoić, bo jesteśmy za głośni. Wychodzi na to, że krzyczą tylko ci, którzy nie zgadzają się na panoszenie się LGBT. 

 

Piosenkarka chyba nie widziała, co ostatnio wyrabiały ruchy LGBT w Polsce…
Ale to katolicy, osoby, które uważają, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, że czyny homoseksualne to grzech, to my mamy być tolerancyjni, mamy siedzieć cicho i się uspokoić. 

 

A żeby tego było mało, to na koniec Taylor zachęca do podpisania petycji, w której namawia amerykański Senat do przyjęcia Equailty Act. 

 

Przykre, bo wokalistka ma całkiem niezły głos, a niektóre piosenki ma naprawdę dobre.  

 

Ciekawe, czy tak zapalczywie broniłaby tych, którzy są obrażani przez środowisko LGBT? Ale pewnie nie, bo uznałaby, że na tym polega tolerancja.