"Licz swoje błogosławieństwa, nie kłopoty"
dodane 2019-10-30 08:00
Zazwyczaj robimy dokładnie odwrotnie.
Nie wiem, kto powiedział to zdanie: "licz swoje błogosławieństwa, nie kłopoty", ale miał sporo racji.
My jakoś tak mamy, że potrafimy liczyć wszystkie nasze kłopoty, niepowodzenia, smutki, troski, a zapominamy o tym, co dobre w naszym życiu. Wracamy po milion razy do rzeczy, które były złe, trudne, przygnębiające w naszym życiu.
Jak często manipulują one naszym nastrojem.
Potrafimy być w całkiem dobrym humorze, gdy nagle zaleje nas fala myśli o wszystkich możliwych kłopotach, albo ktoś coś nam powie i nasz pozytywny nastrój momentalnie zmienia się w depresyjny.
Ile razy w ciągu dnia potrafimy myśleć o trudnej przeszłości albo czarnych scenariuszach przyszłości?
A ile zajmuje nam myślenie, chwytanie tych pozytywnych momentów teraźniejszości?
Zwróćmy czasem uwagę na nasze emocje, które odczuwamy, gdy zaczynamy myśleć o wszystkich kłopotach, gdy zaczynamy się nimi nakręcać? Raczej będzie w tym niepokój?
Zostaw chociaż na jeden dzień te wszystkie niepokoje, które każdego dnia przywołujesz. Zamiast tego pomódl się o pokój serca. Zobacz te najmniejsze błogosławieństwa, które dziś się wydarzyły w twoim życiu. Ciągle tu jesteś. Masz dach nad głową. W lodówce jeszcze nie piszczy. Masz obok siebie osoby, które kochasz i które cię kochają. Masz pracę. Możesz pójść na spacer. Wypić herbatę. Poczytać książkę.
Myśl na dziś: "Licz swoje błogosławieństwa, nie kłopoty".