Przez komin? Drzwiami, a może oknem?
dodane 2019-12-06 08:03
A u was, jak święty Mikołaj dostawał się do domu i zostawiał prezenty?
Dziś chyba jeden z najbardziej wyczekiwanych przez dzień w roku, oprócz oczywiście Świąt Bożego Narodzenia czy urodzin. Dziś tyle dzieci czeka na przyjście świętego Mikołaja i upominek od niego. Co ciekawe, nie wszędzie 6 grudnia na świecie pojawi się święty Mikołaj. Tradycje adwentowe bywają przeróżne. Wystarczy spojrzeć tylko na to, kto przynosi prezenty na Boże Narodzenie, w samej tylko Polsce - Dzieciątko, Gwiazdor, św. Mikołaj, Gwiazdka, Aniołek. A na świecie pojawia się jeszcze parę innych postaci, które w dodatku wcale nie są kojarzone z 6 grudnia czy 24/25 grudnia. Ciekawe, jak to wygląda u Was?
U mnie zawsze na 6 grudnia zjawiał się święty Mikołaj. Dla dziecka postać tajemnicza. Nikt go nigdy nie widział, ale zawsze było słychać tajemniczy dzwoneczek obwieszczający jego przybycie. Drzwi do pokoju, w którym miał zostawić upominki były zamknięte na klucz. Ciekawe, dlaczego? A listy, które się do niego pisało i zostawiało na parapecie, znikały zawsze w najmniej oczekiwanym momencie. (I znowu nie udało się go zobaczyć....). W każdym razie nie było u mnie tradycji, by ktoś z dorosłych przebierał się za świętego Mikołaja. Jego przybycie było dużo bardziej tajemnicze. Moi rodzice do perfekcji opanowali element zaskoczenia i niespodzianki. Myślę, że razem z bratem mamy bardzo sympatyczne i ciepłe wspomnienia odwiedzin św. Mikołaja, czy w Wigilię Dzieciątka tudzież czasem Aniołka (chyba nigdy nie dojdę do tego, dlaczego raz tak, a raz tak). Mikołaj pojawiał się jednak zawsze i wyłącznie 6 grudnia.
Pamiętam, że w pewien sposób ten czas oczekiwania wywoływał u nas taki minimalny strach, a co jak jednak na niego wpadniemy? Na pewno jednej wizyty nie zapomnę do końca życia. Ponieważ byliśmy lekko zdenerwowani przed 6 grudnia, moja mama postanowiła spać z nami w pokoju. Rano opowiedziała nam, że śniło jej się, że był święty Mikołaj u nas i w pośpiechu chowania prezentów po pokoju, zapomniał za sobą zasłonić firanki wychodząc przez okno. Po jakimś czasie rozległ się tajemniczy dzwoneczek, a nawet dzwonek zwiastujący przybycie świętego Mikołaja. Rzuciliśmy się do drzwi salonu, które oczywiście były zamknięte. (Aha i jakoś nigdy nie zwracaliśmy uwagi, że tata znika w momencie dzwonka....). Mama wreszcie otworzyła nam drzwi, wpadliśmy do pokoju i nawet nie zauważyliśmy klatki z uroczym białym królikiem z niebieskimi oczami, który był wymieniony jako prezent w liście, bo.... oczywiście firanka była odsunięta na pół okna! Mamie naprawdę przyśnił się święty Mikołaj ;)
Myśl na dziś: "Musimy szukać sposobu jak zjednać sobie ludzi i powiększyć grono przyjaciół w czynieniu dobra. Albowiem naszym obowiązkiem jest czynić wszystkim dobrze" (św. Jan Bosko).