Symbol Świąt?
dodane 2020-12-09 12:35
Kto jest najważniejszy, a nie co....
Przeglądając internet w okresie Adwentu można stwierdzić, że symbolem nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia jest czerwony krasnal, renifery, elfy, no ewentualnie gwiazdki i choinki. Znajdziemy milion sposobów na dekorowanie pierników, drzewka, jak spakować z pomysłem prezent. Rzadko jednak trafimy na Tego, który ma się narodzić. Jakoś Pan Bóg zepchnięty jest do najdalszego rogu i najlepiej, żeby z niego nie wychodził. Tak bardzo skupiamy się na zewnętrznych sprawach, że zapominamy, o co właściwie chodzi w tych Świętach i dlaczego mają taką a nie inną nazwę.
Święta Bożego Narodzenia - Bóg się rodzi. Co to dla nas znaczy? Czy w ogóle coś jeszcze znaczy? Bóg przychodzi na świat jako małe dziecko. Niewinne i bezbronne.
Nie powiem w sumie cieszę się, że póki co na Śląsku mówi się o Dzieciątku (w Hiszpanii (Nino Jesus) czy niektórych regionach Niemiec (Christkind) też się Ono pojawia), które przynosi prezenty (choć w sumie to my powinniśmy przynosić Jemu ;)), ale jest to podkreślenie, Kto jest w centrum. Nie żebym miała coś do innych roznosicieli prezentów ;), choć św. Mikołaj jakoś do mnie w Boże Narodzenie nie przemawia, skoro swoje święto ma 6 grudnia. Nawet ten Aniołek czy Gwiazdka, więcej mają wspólnego - skoro chór anielskie ogłaszały narodziny Bożego Syna, a Gwiazda prowadziła Mędrców.
W każdym razie myślę, że warto na chwilę się zatrzymać i pomyśleć, czy w tym przedświątecznym biegu, coś a może Ktoś nam nie umyka. By znowu nie obudzić się z poczuciem, że tyle krzątaniny, tyle potraw, tyle prezentów, a o Kimś chyba zapomnieliśmy. W dzisiejszym świecie, który ciągle żąda naszej uwagi, czasem trudno skupić wzrok na Jezusie. Ale starajmy się. Przeczytajmy codziennie fragment Pisma Świętego, może właśnie te dotyczące narodzin Mesjasza.
Myśl na dziś: O Panie, Ty mnie kochasz do tego stopnia, że narażając swoją chwałę, przyszedłeś do nas jako człowiek „całkowicie bezsilny”, ale „wszechpotężny Miłością”. (Michel Quoist)