"Pan Bóg zasługuje na naszą miłość, bo nas stworzył, odkupił, obdarzył niezliczonymi dobrami i przygotował nagrodę każdemu, kto zachowuje jego przykazania".

Przeglądałam sobie moje notatki z jednego ze spotkań salezjanów współpracowników i uderzyło mnie zdanie, że "Miłość nie odciąga od Boga". 

Myślę, że w dzisiejszym świecie jest to zdanie niezwykle ważne i dobre do rozważenia. Miłość nie odciąga od Boga, ta prawdziwa będzie do Boga przyciągać. Bo miłość nie może nam Go zasłaniać, powinna pomóc nam ku Niemu wzrastać. A często obserwujemy coś odwrotnego.

Nie zawsze, ale jednak miłość do drugiej osoby staje się ważniejsza od miłości do Boga, spychamy Go na drugie, trzecie, ente miejsce. Druga osoba zaczyna nam Go zasłaniać.

Warto sobie poobserwować nasze relacje. Czy jest w nich Bóg? A może przestał być widoczny? I to nie chodzi tylko o relacje mąż-żona, narzeczony-narzeczona, chłopak-dziewczyna, czasem też rodzice-dzieci, przyjaciele. 

Czy te różne relacje w moim życiu umacniają moją wiarę, pomagają wzrastać ku Niebu, a może właśnie coś "zgrzyta"? Dlaczego?

Każdy z nas ma swoją historię, przeżycia, doświadczenia, czasem bardzo trudne. Czasem zdaje się, że bez powrotu. Ale Bóg zawsze na nas czeka z całym swoim Miłosierdziem. Chce nas w nim zanurzyć. 

Już za kilka dni po raz kolejny pokaże, że ukochał nas aż do śmierci. Walczy o nas i chce mieć z nami relację. 

Spójrzmy dziś na krzyż. Czy ja kocham Tego, który na nim zawisł? Czy stawiam Go jeszcze na pierwszym miejscu? 

Myśl na dziś: "Życie z krzyżem jest tym, które prowadzi do Boga" (św. Jan Bosko)