Zacieranie granic między życiem a śmiercią?

dodane 10:34

zdjęcie: unsplash

Czy na pewno wiemy, na co się zgadzamy rozmawiając z AI?

Niedawno miałam okazję obejrzeć ciekawy film „Archiwum” (reż. Gavin Rothery), który dotykał tematu śmierci i możliwości rozmowy ze zmarłą osobą, dzięki specjalnemu serwerowi, który sztucznie podtrzymywał świadomość nieżyjącej osoby. Rodziły się we mnie raczej negatywne uczucia dotyczące takiego pomysłu. 

Jestem w stanie zrozumieć smutek, żal, czasem niedokończone rozmowy, bo każdy z nas prawdopodobnie miał już okazję przeżyć śmierć kogoś bliskiego. Potrzebujemy wtedy tego czasu żałoby, modlitwy, Eucharystii. Mamy możliwość zamówienia Mszy za zmarłych, które tak często są im potrzebne. I wierzymy, że kiedyś będziemy się cieszyć ich obecnością w Niebie.

Szczególnie, że odmawiając Skład Apostolski, mówimy m.in.: „Wierzę w (…) świętych obcowanie, grzechów odpuszczenie, ciała zmartwychwstanie, żywot wieczny”. 

We wspomnianym filmie jednak nie ma mowy o życiu wiecznym. O nieśmiertelnej duszy. Człowiek zostaje sprowadzony do komputerowych danych. Ale ostatecznie stwierdziłam, że to tylko film i raczej takie pomysły, by sprowadzać nas do plików komputerowych za szybką nie zagoszczą w naszej rzeczywistości.

Chyba się pomyliłam.  

Dzisiaj trafiłam na artykuł, w którym angielska Aleteia przytacza słowa Artura Sychova, który w zeszłorocznym wywiadzie dla portalu VICE wyjaśnił, że pojawienie się ChatGPT OpenAI i innych popularnych sztucznych inteligencji przyspiesza rozwój nowych technologii, w tym takich, które umożliwiłyby „nieśmiertelność” poprzez przesłanie cyfrowej wersji nas samych (osobistej sztucznej inteligencji) do metawszechświat. 

„ Dosłownie, jeśli umrę – i mam te dane zebrane – ludzie mogą przyjść lub moje dzieci i mogą rozmawiać z moim awatarem, moimi ruchami, moim głosem. Poznasz tę osobę. I być może przez pierwsze 10 minut rozmowy z tą osobą nie wiedziałbyś, że to tak naprawdę sztuczna inteligencja. To jest cel” – czytamy fragment wywiadu z Sychovem na portalu VICE.

Okazuje się, że chwila „objawienia” u Sychova nastąpiła, gdy zdał sobie sprawę z niesamowitego potencjału gromadzenia danych w wirtualnej rzeczywistości, technologii, którą nazwał „magiczną”, kiedy rozmawiał z VICE.

„Ilość danych, które potencjalnie moglibyśmy o tobie zarejestrować, jest prawdopodobnie, realistycznie rzecz biorąc, od 100 do 300 razy większa niż w przypadku korzystania z telefonu komórkowego” – powiedział. „Technologia rzeczywistości wirtualnej może zbierać informacje o sposobie poruszania się palców, ust, oczu i całego ciała i szybko identyfikować cię dokładniej niż odciski palców” - zwrócił uwagę Sychov.

Portal wspomina także badanie z 2020 roku, które zostały opublikowane w Nature. Wykazało, że po mniej niż pięciu minutach śledzenia ruchów ciała ludzi technologia rzeczywistości wirtualnej może zidentyfikować osobę z 95-procentową dokładnością w grupie 500 osób. „Dlatego wirtualna rzeczywistość jest tak potężna” — powiedział Synchov - „Nie oszukasz jej”.

Somnium Space nazywa nowy tryb dość prowokacyjnie „Live Forever”, czyli żyj wiecznie. Pomysł polega na tworzenie cyfrowych wersji AI naszych bliskich poprzez gromadzenie wszelkiego rodzaju danych osobowych, aby dana osoba mogła „żyć wiecznie” po przesłaniu na firmowe serwery Metaverse. 

Portal CyberDefence24 zwraca uwagę, że w zeszłym roku „właściciel Somnium Space zakładał, że potrzeba co najmniej pięciu lat, aby projekt mógł wejść w życie. Wiadomo już, że rozwój AI i powstanie narzędzia należącego do OpenAI z pewnością skróci ten okres - i to w znaczący sposób”. I trudno się nie zgodzić. 

Pomysł jest niebezpieczny z kilku powodów.

Tryb „Live Forever” sprawia, że - tak na dobrą sprawę - żyjemy i nie żyjemy jednocześnie. „Żyje” tylko i wyłącznie nasz sztuczny awatar. Ale czy nie znajdą się tacy, którzy dadzą się zwabić na hasło „żyj wiecznie”? 

Zaciera się granice pomiędzy faktycznym życiem i śmiercią. Jest awatar, to przecież „żyje dalej”. Co w takim razie z ciałem? Czy są jeszcze groby, cmentarze, pogrzeby, kult zmarłych? Czy nasze życie przejdzie na zupełnie wirtualny poziom? Może teraz to pytania na wyrost, ale za kilka lat?

Pozostaje też kwestia zbierania danych o nas… Już jesteśmy dość mocno prześwietlani, o czym często zapominamy albo staramy się nie zwracać uwagi publikując różne materiały. Ale w przypadku tego pomysłu, czy nie byłaby to już totalna inwigilacja? Bo może teraz będzie to przesyłanie danych, jakie sami chcemy wysłać, a za chwilę, może założą nam „podsłuch i kamerkę”? Bo przecież chcemy mieć dokładne odwzorowanie głosu, ruchu, „myślenia”.

A co jeśli nasz awatar postanowi (np. jeśli zostanie shakowany), w którymś momencie zmanipulować kogoś z naszych bliskich?

Może warto się zastanowić, czy nasze obecne „sprawdziany” ChatGPT OpenAI, nie służą czemuś, nad czym za chwilę przestaniemy mieć kontrolę? Ostatnio, co jakiś czas widzę artykuły, czy informacje wrzucane też przez prywatne osoby, które pytają czy proszą o coś sztuczną inteligencję. Sami „szkolimy” coś, czego większość z nas (nie ukrywajmy tego) nie rozumie. 

Codziennie Kawka

REKLAMA
nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 23.11.2024