Tyta od Taty

dodane 14:38

Coś słodkiego na otarcie dziecięcych łez, kiedy w naszym życiu pojawiają się pierwsze trudności.

Nie pochodzę ani ze Śląska, ani z okolic i nigdy wcześniej nie słyszałam o tradycji wręczania pierwszakom tyty. Nie wiedziałam nawet, co to ta tyta jest. Dowiedziałam się dopiero, kiedy przyszłam na poranną Mszę św. w swojej parafii. Głowę miałam zaprzątniętą różnymi myślami, dlatego dopiero kiedy przyszłam do kościoła, zorientowałam się, że w środku jest zastanawiająco dużo dzieci ubranych w stroje galowe. I te najmniejsze berbecie prowadzone przez rodziców z ogromnymi tubami pełnymi słodkości. Z tytami właśnie. Niektóre tyty były większe od tych maluchów.

Patrzyłam na te szkraby, zestresowane pierwszym dniem szkoły, którym ksiądz nakazał usiąść w pierwszej ławce. Obserwowałam z zaciekawieniem, jak jeden mały chłopczyk, zachęcany przez ojca i matkę, ruszył dzielnie sam do owej ławki. Siedział grzecznie, rodzice nieopodal, ale w pewnej chwili odwrócił się do taty. Tata uśmiechnął się do niego i pokazał mu kciuk do góry. "Wszystko dobrze synu, jestem" - mówił ten gest. Chłopczyk uśmiechnął się uspokojony i znów obrócił się przodem do ołtarza. Do Mszy zostało jeszcze kilka chwilek. Nagle, ni stąd ni zowąd, ojciec wstał z ławki i wyszedł z kościoła. Malec dopiero po jakimś czasie zorientował się, że taty nie ma. Obrócił się, broda mu się zatrzęsła i zaczął popłakiwać. Jakiś chłopiec starszy od niego poklepał go, starając się go pocieszyć, ale malec tylko pokręcił głową. Nikt i nic nie było w stanie go pocieszyć, skoro nie było TATY. Zastanawiałam się, jak ta cała scenka się skończy i dlaczego jego matka siedzi spokojnie w ławce kilka rzędów dalej i nie reaguje. Ale potem zrozumiałam, kiedy zobaczyłam ojca wracającego do syna z ogromną tytą pełną cukierków. Chłopczyk ze strachu i ze zdziwienia nic nie powiedział, ale widziałam, jak tata cierpliwie mu coś tłumaczył. I zostawił malca, uszczęśliwionego, spokojnego, że tata już jest i że przyniósł mu taką tytę.

I pomyślałam sobie, że tak samo jest z Bogiem. Często nam się wydaje, że nasz Ojciec w niebie gdzieś zniknął, odszedł, zapomniał o nas i że nie możemy już Mu zaufać, bo nas przestał kochać. A On po prostu tylko na chwilę "zniknął" (bo przecież nigdy tak naprawdę od nas nie odszedł), aby przygotować dla nas wspaniały, słodki prezent. Musimy tylko tę "chwilkę" wytrzymać. Chwilkę, która tak jak dziecku, dłuży się w nieskończoność, a dla Boga jest tylko mrugnięciem powieki. I tak jak tata w końcu przyszedł do syna, który tęskni i płacze za nim, tak samo nasz Ojciec Niebieski przyjdzie w odpowiedniej chwili ze "słodkościami", gdy tylko do Niego zawołamy. Zaufaj, Pan cię nie opuścił. 

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 19.04.2024

Ostatnio dodane