Byłam darczyńcą

dodane 12:45

Pamiętam jak kiedyś na studiach składałam się ze znajomymi na wspólną Szlachetną Paczkę, ale w tym roku to ja byłam inicjatorem akcji. I poniosłam tego wszystkie konsekwencje.

Zaczęło się od impulsu - koncert charytatywny Szlachetnej Paczki w Agorze Bytom. Przyjechałam na zaproszenie moich przyjaciółek, aby pokibicować im podczas występów. Są wokalistkami, które w teksty swoich piosenek wplatają treści religijne. W pewnym momencie jedna z nich powiedziała ze sceny: Pan Bóg poprzez tę piosenkę chce dotknąć każdego z nas, nawet teraz, tu, kiedy jesteśmy zabiegani, w tym miejscu. Rozejrzałam się dookoła. Grupka fanów stała pod sceną, ale wielu mijało nas obojętnie, spiesząc się z robieniem zakupów w sobotnie popołudnie. Pomyślałam sobie: a co jeśli Pan Bóg chce dotknąć... mnie?

Chyba wtedy pojawiła się we mnie ta myśl, że fajnie byłoby zorganizować Szlachetną Paczkę. Ten pomysł zakorzenił się gdzieś na dnie mojego serca i pomyślałam, że skoro inni mogą, to dlaczego ja nie mogłabym komuś pomóc? Poza tym "jałmużna zakrywa wiele grzechów", a to jest to, czego każdy z nas, słaby człowiek, potrzebuje.

Przystąpiłam więc do działania. Weszłam na stronę Szlachetnej Paczki i zaczęłam szukać rodziny w obrębie Katowic. Nie ukrywam, starałam się znaleźć kogoś, kto byłby w miarę blisko, bo wiedziałam, że zorganizowanie transportu mogłoby być nieco kłopotliwe. Zaczęłam czytać opisy rodzin i właśnie pierwszy opis, który przeczytałam, okazał się tym, który ostatecznie wybrałam.

Pani Dorota samotnie wychowuje niepełnosprawnego synka, 9-letniego Tomka, który posiada liczne dolegliwości, m.in. postępujący zanik móżdżku, refluks, alergię i nietolerancję pokarmową oraz problemy ortopedyczne. Dziecko jest leżące, wymaga intensywnej rehabilitacji, a choć przez lekarzy sklasyfikowany został jako "roślinka", jest jak najbardziej żywotny.

Kiedy przeczytałam cały opis rodziny, coś mnie dotknęło, znów gdzieś w okolicach serca. Zwłaszcza, gdy dowiedziałam się, że pomimo tylu trudności i kłopotów, również finansowych, pani Dorota nie poddaje się i z optymizmem patrzy na życie. Pełna energii organizuje pomoc, wszystko, aby ulżyć swojemu dziecku.

Zestaw rzeczy, które rodzina potrzebowała, z początku brzmiał dla mnie kompletnie niezrozumiale, wręcz przerażająco. Były tam i pieluchomajtki, i mikrowlewki, i emolienty, i światłowody... To wszystko sprawiło, że początkowo zaczęłam wątpić, czy w ogóle uda się to znaleźć, kupić, dostać. Ale z drugiej strony ciężki los tej malutkiej rodziny nie dawał mi spokoju. W końcu podjęłam decyzję. Pomodliłam się o szczęśliwe utworzenie szlachetnej paczki dla tej rodziny mniej więcej tak: Boże, pomóż nam pomagać. I wybrałam rodzinę pani Doroty. A potem przystąpiłam do działania.  

Najpierw rozpoczęłam akcję informacyjną na Facebooku, a ponieważ należę do Ruchu Czystych Serc, ogłosiłam tę wiadomość wśród znajomych z Ruchu, Duszpasterstwa Akademickiego i wszystkich, którzy byli mi bliscy. Okazało się, że Pan Bóg sam wybiera ludzi, czas i miejsce, i wszystko idealnie załatwia. Znalazły się wspaniałe osoby, które doskonale wywiązały się z zadań, jakie im powierzyłam: czy to chodziło o zbiórkę pieniędzy, czy o dalsze podawanie informacji, czy o dostarczenie transportu, pomocy w zakupach, zbieranie nakrętek od butelek i wielu, wielu innych.

Z ekipą z Ruchu Czystych Serc podczas pakowania paczek

Nie było łatwo to wszystko ogarnąć i zarządzać, zresztą nigdy do tej pory nie brałam udziału w takiej akcji jako organizator. Teraz już wiem, ile wymaga to pracy, nerwów i opanowania. I stałego monitorowania przebiegu akcji. Ale dzięki Bogu i Maryi, której zawierzyłam całą szlachetną paczkę, udało nam się zebrać wystarczającą ilość pieniędzy, aby choć trochę ulżyć potrzebującej rodzinie. Udało się nawet zorganizować transport, co pozytywnie zaskoczyło samego wolontariusza rodziny.

I w końcu nadszedł ten dzień - finał akcji. Pojechaliśmy wraz z wolontariuszem pięcioosobową grupą do pani Doroty i Tomka. Trochę się denerwowałam, jak to wszystko będzie wyglądać, ale całe spotkanie przebiegło w bardzo miłej atmosferze. Tak miłej, że w ogóle nie chciało nam się wychodzić i w końcu wolontariusz musiał nas popędzić, bo spieszył się do kolejnej rodziny. Było dużo śmiechu i radości podczas wypakowywania prezentów i momenty wzruszeń.

Wiedzieliśmy wcześniej, że pani Dorota chce nam w jakiś sposób podziękować, ale nie spodziewaliśmy się TEGO, co dla nas uczyniła. Każdy z nas dostał jakiś mały upominek, specjalne imienne podziękowania umieszczone w antyramie. Oprócz tego były ciasta i kawa. Dostałam także list, który przeczytałam w domu, na spokojnie, kiedy te wszystkie emocje już opadły. Pani Dorota przyznała się, że nie potrafi dobrze słowami wyrazić tego, co czuje, mimo że jest bardzo ekspresyjna i żywiołowa. Dlatego dała nam list, w którym nazwała nas "jej przyjaciółmi". Bo jak można inaczej nazwać ludzi o tak wielkim sercu? - pyta retorycznie w liście.

Bardzo mnie to wszystko wzruszyło, bo cały czas miałam wrażenie, że tego wszystkiego jest za mało - za mało paczek, za mało nakrętek, choć zapełniliśmy nimi niemal pół samochodu pani Doroty. To tylko kropla w morzu potrzeb, chusta Weroniki ocierająca twarz Chrystusa, która za chwilę znów będzie całą zalana krwią i potem. Ale nawet pomimo tak małego gestu Pan Jezus potrafił się odwdzięczyć, dając jej Swój wizerunek. I my także otrzymaliśmy od pani Doroty jej "wizerunek" - wyrzeźbionego anioła, którego dostałam wraz z podziękowaniami.

Czy Szlachetna Paczka coś we mnie zmieniła? Być może. Przede wszystkim pokazała mi, że mogę i potrafię pomagać, i że z Bogiem wszystko można "załatwić". A także zobaczyłam, ile wokół mnie jest dobrych, bezinteresownych ludzi, którzy hojnie otwierają nie tylko swoje serca, ale także portfele. Ludzi, którzy ofiarują swój czas, wysiłek, nieprzespane noce, tylko dlatego, że lubią pomagać. Nie było to łatwe, ale bardzo pokrzepiające. Ale nie chcę osiadać na laurach. To nie moja zasługa, że wszystko się udało, ale Boga, który poruszył moje serce i serca tych wszystkich, którzy włączyli się w akcję.

Czy w przyszłym roku znów zorganizuję Szlachetną Paczkę? Z pewnością. Tym razem już będę mądrzejsza o tegoroczne doświadczenie, więc będę wiedziała "z czym to się je". I zabiorę się za organizację nieco... wcześniej :)

Z panią Dorotą i Tomkiem podczas wręczania paczek
nd pn wt śr cz pt sb

25

26

27

28

29

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

Dzisiaj: 28.03.2024

Ostatnio dodane