SŁOWO: MOJE ŻYCIE, MOJA MIŁOŚĆ, MOJA PRAWDA
dodane 2021-01-24 20:40
Słowo pokazuje mi kim jest Jezus, daje wskazówki jak i gdzie Go szukać. Jednak na tym nie poprzestaje - zaprasza do osobistej przygody, odkrywania, relacji bliskości i poznania. Zaprasza, zachęca i nigdy nie zawodzi.
Słowo mówi mi, kim jest Niewidzialny, który w słowie staje się wręcz namacalny - daje się zobaczyć oczami serca, nie ukrywa się ani nie jest niedostępny.
Słowo przypomina mi także o cudach mojego życia: wielu poruszeniach ku prawdzie, odpowiedziach na dylematy, uzdrowieniach serca, nadziei i otrzymanej sile, by iść do przodu i walczyć, nie poddając się zniechęceniu i trudom życiowej pielgrzymki.
Przypomina mi także o jednym, wyjątkowym uzdrowieniu, kiedy w Rzymie 2011 roku, podczas podróży, Jezus Słowo przyszedł osobiście do mojej córki. Gdy nie wiedząc, co robić i jak pomóc, nagle fatalnie czującemu się dziecku, nie mającemu siły, by samodzielnie stać na własnych nogach, zaczęłam czytać, w pewnym sensie przypadkowy, fragment Ewangelii, a On objawił swą moc. Do dziś pamiętam tę chwilę, kiedy pozornie nieodnoszące się bezpośrednio do dolegliwości dziecka zdanie: "Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w [swym] ciele, że jest uleczona z dolegliwości" (Mk 5, 29), zapoczątkowało cud. Pamiętam doskonale poruszającą odpowiedź córki na odczytane na głos słowo, wypowiedzianą słabym i cierpiącym głosem: "Mamo, ja też bym tak chciała". Pamiętam ten niesamowity moment, kiedy kończąc czytać krótką perykopę (Mk 5,21-34), moje dziecko nagle wstało, mówiąc: "Mamo, już się dobrze czuję". Zaskoczenie? I tak i nie. Taki przecież właśnie jest Bóg, a Jego słowo to On sam: miłosierny, dobry, prawdziwy... Radość? Bezsprzecznie - dolegliwości dziecka odeszły, a ciężar z serca matki został zdjęty.
Każdy, kto wejdzie na tę drogę, drogę codziennego spotkania, która wiedzie pośród mozołu i wysiłku, bo pośród szarej codzienności, ten nawiąże osobisty kontakt z Bogiem w Jego słowie. Otrzyma właśnie to, czego potrzebuje najbardziej i nie odejdzie z pustymi rękami. Nie może być inaczej, bo przecież taka jest Jego natura.
Czego trzeba? Decyzji popartej działaniem. Takiej, której sedno brzmi: Chcę Go poznać! Co wystarczy? Dar, z i tak przecież otrzymanego czasu. Skupienie umysłu i wysiłek woli, by tu i teraz szukać Tego, który chce mówić, a Jego głos jest jak żaden inny. Z jakiego powodu warto to zrobić? Bo „Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu” (Mk 12,29).
Może więc zechcesz na krótki chociaż czas, ale za to każdego dnia, zamknąć okna i drzwi do świata, by otworzyć Biblię, włożyć do jej środka swoje serce i życie, a potem już tylko czekać na to, co zrobi Ten, który wie wszystko?
Dzisiaj - data, dzień tygodnia, wiele spraw. Zwykły dzień? Owszem, ale począwszy od niego może zmienić się twoje życie.
https://www.facebook.com/marzena.pietroszek
fot. Barbara Bogacz