LIBAN [2]: MÓJ PRZYJACIEL SZARBEL

dodane 06:00

Dom św. Szarbela w Bika Kafrze

Dom św. Szarbela w Bika Kafrze

zdjęcie: Marzena Pietroszek

Jego życie było tak święte, że żyję w pełnym przekonaniu, że dorównanie mu jest niemożliwe i nieosiągalne dla zwykłego człowieka. Złapałam się nawet na tym, że myślę o nim prawie jak o aniele, kimś nieziemskim i pozbawionym skłonności do grzechu.

Miejsca związane z nim po dziś dzień emanują prostotą. Zero przesady, patosu. Porażający minimalizm, do którego nie nawykliśmy w naszym kręgu kulturowym. Będąc w Libanie, szczególnie w miejscach poświęconych mu - zobaczyłam to i twierdzę z całym przekonaniem - że my, ludzie Europy, przesadziliśmy w wielu przestrzeniach życia. Na skutek tego jesteśmy przebodźcowani. Nie stało się to tylko przez media, internet - jak zwykło się twierdzić - ale i przez ilość, często także jakość tego, czym się otaczamy. Nawet kościoły, choć nieraz piękne, pełne są rzeczy czy obrazów, które wręcz odwracają uwagę od tego, co powinno być pierwszoplanowe (ołtarz, sfera sakrum). W Libanie tak nie jest… jest zgoła inaczej. Wreszcie sam Szarbel taki nie jest…

Jaki jest więc Szarbel? Na pewno tchnie prostotą i pokorą, które przenoszą w świat egzystencjalnych prawd o rzeczywistej kondycji człowieka. Przyglądając się jego życiu widać jednocześnie, że bardzo podobało się ono Bogu. Cuda za jego ziemskiego życia i potężny ich wysyp po śmierci są niezbitym dowodem jego świętości. Prawie trzy lata temu sama doświadczyłam tego, jak działa łaska Boża uproszona przez ręce Szarbela i jego orędownictwo. W przeciągu dwóch godzin od modlitwy Szarbel pomógł mi zamienić czas niepokoju i zamartwiania się w czas oczekiwania ze zupełnym spokojem i wielką nadzieją na to, co przyniesie przyszłość. Zrobił to pośród znaków, które dały mi pewność, że dzięki niemu w sferę trudności wszedł Bóg. Tylko dwie godziny pewnej nocy wystarczyły, bym popatrzyła na to, co mnie wtedy przerażało z Bożej perspektywy, bym odzyskała, wydawałoby się niemożliwy do osiągnięcia, spokój. Kropką nad „i” okazał się prezent, który otrzymałam kilka dni później. Był to obraz Świętego wręczony mi przez osobę, która nie miała pojęcia o moich zmaganiach i „spotkaniu” z nim. Do dzisiaj obraz ten jest dla mnie jego podpisem, który umieścił on sam pod tą historią.

Po wizycie w Libanie Szarbel jest mi jeszcze bliższy. Jest sprawdzonym i dobrym przyjacielem. Jakby starszym bratem, o którym zawsze marzyłam. Jest człowiekiem, któremu w pełni ufam. Z tego też powodu ze spokojem zostawiłam mu prawie 130 powierzonym mi intencji - różnych historii, chorób, zmagań i trosk wielu ludzi. Wiem jednak, że już nie są w jego rękach. Są razem z Szarbelem przed tronem Bożym.

https://www.facebook.com/marzena.pietroszek

#liban #annaya #maronici #cudaszarbela #metanoia #świętyszarbel

Mój Twitter

Ostatnio dodane

Bądź na bieżąco