BOMBA W POKOJU
dodane 2021-04-16 15:55
Publikacja treści stanowiska przewodniczącego Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych w sprawie korzystania ze szczepionek AstraZeneca i Johnson&Johnson jest posunięciem typu: wrzućmy bombę do pokoju, w którym znajdują się ludzie i zobaczmy, co się stanie.
Wszystko, co jest napisane w komunikacie, jest prawdą. Nie może być co do tego najmniejszych wątpliwości. Jednak szum, niepokój oraz ponownie wzniecone wątpliwości bardzo wielu osób, zmuszają do zastanowienia się nad jego przesłaniem, a przede wszystkim konsekwencjami społecznymi. Zanim się pojawił, mogło się wydawać, że nastroje antyszczepionkowe trochę stygną, a sprawy związane ze szczepieniami przeciwko COVID-19 zaczynają się powoli normować. Co zatem się wydarzyło? Co spowodowało niepokój?
Chodzi o akcenty! Rozłożone są one w tekście komunikatu w taki sposób, że każdy kto był przeciwnikiem szczepień, może umocnić się w przekonaniu, że szczepienia były, są i będą „grubymi nićmi szyte”. Z kolei wielu spośród tych, którzy chcieli się zaszczepić lub już to zrobili, przeżywa teraz dylematy moralne i wątpliwości, na które, pomimo stanowiska wyrażonego przez przewodniczącego komisji, jest im coraz trudniej znaleźć odpowiedź. Prawdopodobnie coś poszło nie tak, bo patrząc zdroworozsądkowo, powinno być zgoła odwrotnie. Komunikat powinien przynieść uspokojenie i pewność. Czy w związku z tym o to chodziło Kościołowi w Polsce? Czy taki był cel? Wywołać wątpliwości i zniechęcić do szczepień?
Kolejne pytania, które się pojawiają, to pytania o czas publikacji. Jesteśmy wszyscy, a szczególnie medycy i chorzy, na froncie walki z koronawirusem. Społecznie czujemy się jak w oku cyklonu, a prawie każdy Polak potrafi wskazać z imienia i nazwiska konkretnych ludzi, którzy dotkliwie ucierpieli z powodu COVID-19. Komunikat pojawiający się w takim momencie, z tak a nie inaczej rozłożonymi akcentami, do tego wzywający do manifestowania sprzeciwu właśnie teraz, gdy batalia, z całym szacunkiem do walki o życie nienarodzonych, idzie o co innego i gdzie indziej znajduje się jej epicentrum, przysparza kolejnych wątpliwości o intencje autorów.
Stąd uważam, jak we wstępie, że komunikat w takim brzmieniu, wydany w tym, a nie innym momencie, jest jak wrzucenie bomby z opóźnionym zapłonem do pokoju, w którym znajdują się ludzie i przyglądanie się z boku, co się wydarzy. Jego treść bowiem tak rozjaśnia mroki COVID-owej codzienności, jak wyłączenie światła w wyżej przytoczonym przykładzie. Chyba nie tak to miało wyglądać… Myślę, że nie będę wyrazicielką tylko swojej opinii, gdy napiszę, że istnieje pilna potrzeba wyjaśnień ze strony KEP, bo dotąd, dokąd ich nie ma, przeciętny Polak nie wie, co ma myśleć i co robić. Odwoływanie się do umiejętności czytania ze zrozumieniem, w tym przypadku nic nie da, bo ze świecą można byłoby szukać osób, którym komunikat rzeczywiście pomógł zrozumieć problem i podjąć właściwą decyzję.
Chciałabym, także w tym przypadku, tak jak zwykle to czynię, napisać co mówi słowo Boże i w jaki sposób Ewangelia odpowiada na zaistniały problem. Jednak napiszę tylko, że to, co w tej chwili okazuje się bezcenne, to dar rozumu. I o niego się módlmy.