BIBLIJNIE CZY RELIGIJNIE? KIERUNEK: MODLITWA.

dodane 07:00

Bez modlitwy opartej o słowo Boże istnieje poważne ryzyko budowania samej religijności, a nie relacji z Bogiem.

Tam, gdzie brakuje słowa Bożego, tam bardziej uspokaja się sumienie niż wydoskonala w miłości do Boga. W modlitwie skoncentrowanej na Biblii dominujący staje się czynnik boski, w modlitwie opartej o słowo człowieka, chcąc nie chcąc, do głosu dochodzi czynnik ludzki. 

A o co chodzi w modlitwie? Na pewno nie o wzrost w religijności, a nawet pobożności. Jej celem jest spotkanie, relacja i jej rozwój, poznanie, ostatecznie uczucie i to nie byle jakie, bo, najprościej rzecz ujmując, w modlitwie chodzi o miłość.

Spróbujmy zatem spojrzeć z dwóch perspektyw, by wybrać tę właściwą. 

Wyobraźmy sobie, że na modlitwie stawia się człowiek religijny-niebiblijny. Zaczyna się modlić w oparciu o własne działanie i na nim pozostaje. Rutyna, myśl ludzka, praktyka pobożnościowa przyprowadziły go i nadal go wiodą. To, co zwycięża w nim, to siła nawyku, przyzwyczajeń. Myśli: warto się modlić, bo modlitwa uspokaja sumienie, po modlitwie człowiek lepiej się czuje sam ze sobą, czasami nawet czuje się lepszy niż inni, tj. ci, którzy się nie modlą lub modlą w inny sposób, modlitwa jest ważna, bo gdy się modlę, mam prawo czuć się dobry. Dotąd ani słowa o Bogu. Dlaczego? Bo sama religijność to zespół czynności, tylko że mających miejsce w szeroko pojętej przestrzeni sacrum. Samo miejsce zaś nie ma mocy, by sprawić, by te czynności stały się święte. Ponadto w samej religijności nie ma miejsca na relację, uczucie, ciepło, a co dopiero szukanie pragnień, które ma Bóg. Jest za to wiele własnego „ja”. Działanie człowieka stanowi oś modlitwy, więc wszystko zaczyna się, skupia i kończy na nim. To co wydaje się duchowe, wcale takim nie jest! Kultywując samą religijność, nie zbliżamy się do Boga nawet na krok. Przeciwnie, oddalamy się od Niego - religijność prowadzi się sama, nie potrzebuje Boga, a jedynie udaje, że On jest dla niej ważny. Najgorsze jest jednak to, że w pewnym momencie ona sama staje się… bogiem.

A teraz wyobraźmy sobie, że na modlitwę przychodzi człowiek biblijny. Zaczyna się modlić w oparciu o własne działanie, decyzję, jednak na nim nie pozostaje, bo jest prowadzony – daje się pociągnąć, nieraz w nieznane, słowu Boga. Często modlitwa nie przynosi mu uspokojenia. Zwłaszcza wtedy, gdy Bóg wzywa go do działania, nawrócenia, przewartościowania priorytetów czy jeszcze głębszej relacji z Nim. On wie, że „Słowo stało się ciałem” (J 1,14), więc modlitwa jest dla niego spotkaniem z samym Bogiem – Jezusem Chrystusem, żywym, zmartwychwstałym Panem. Forma czy miejsce ma dla niego znaczenie wtórne, a to, co się naprawdę liczy, to oglądanie oczami duszy kolejnych obrazów, którą kreślą Jego postać, słuchanie kolejnych słów, które mówią, w jakim rytmie bije Jego serce. Efektem czasu spędzonego na modlitwie biblijnej jest zjednoczenie człowieka z Bogiem, miłość, ciągłe poszukiwanie zaspokojenia, ale nie swoich pragnień, a marzeń samego Jezusa. Modlitwa słowem Bożym, poznawanie go i wcielanie w życie powoduje, że ego człowieka zostaje starte. Nie może być inaczej, bo spotykając się z Bogiem w taki sposób, czyli szczerze, z potrzeby serca, z powodu wierności i nasłuchując, co mówi o sobie On sam, odkrywa się, że jest: tajemnicą, głębią, łaską, obfitością, niezrównaną z niczym potęgą, a nade wszystko żywą i prawdziwą osobą. Dopiero z Nim, będącym celem i centrum modlitwy, ona sama staje się czynnością świętą, jest bowiem uświęcana przez naprawdę Świętego.

Którą drogę wybrać? Prawdziwą! Nie religijną podróż złudzeń – ta jest mistyfikacją duchowości, parodią relacji, ostatecznie kpiną z Boga. Jeśli wybierać, to tylko drogę, która prowadzi do Prawdy i trzymać się usilnie Słowa życia (por. Flp 2,16). 

Nie wyobrażam sobie swojego życia duchowego bez Biblii, bez słowa Bożego. Nie wiem, jak można go budować, nie wiedząc, co mówi i myśli Bóg, co jest dla Niego ważne. Ciągle odkrywcze jest dla mnie twierdzenie św. Hieronima: „Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa”. Z całego serca chcę, by tak zostało. Tym chcę żyć!

Ty też, zachęcam cię, wybierz drogę życia, czyli po pierwsze biblijną, a dopiero po wtóre religijną.

https://www.facebook.com/marzena.pietroszek

 

 

Mój Twitter

Ostatnio dodane

Bądź na bieżąco