ŻYCIE NIE(JEDNEJ) KOBIETY

dodane 19:05

zdjęcie: Pixbay

„Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5). To jedno z niewielu zdań, o którym wiemy, że zostało wypowiedziane przez Maryję - Matkę Jezusa. Jednocześnie jest ono kluczem, by zrozumieć to, czego oczekuje Ona od Kościoła.

A czego oczekuje? Czy mamy prawo, odnosząc się do Niej, dopatrywać się jakiegoś specjalnego przesłania dla kobiet i ich roli w Kościele w czasach, w których żyjemy? Co pozostawione przez Nią biblijne drogowskazy mówią o Jej pragnieniach wobec Kościoła?

Maryja zdolna do decyzji i wzywająca do decyzji

Wpatrując się w biblijny przekaz, nie można mieć wątpliwości co do tego, że Maryja jest kobietą prawdy, decyzji i czynu. Nie ma nic wspólnego z postacią polukrowaną błękitami i różami, z wątpliwej jakości obrazków czy jarmarcznych figurek. Jest kobietą, która docieka, chce wiedzieć, opiera decyzje o konkretne informacje – ma śmiałość, by zapytać samego anioła Bożego, w jaki sposób ma się zrealizować to, co on zapowiada: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? (Łk 1, 34). Jej radykalna decyzja, mająca wpływ na resztę życia, uczy Kościół takiego samego radykalizmu. Analizując przywołaną scenę Zwiastowania, nie ma się złudzeń, że Maryja właśnie taka jest – konkretna, odważna, zdolna nawet do tych decyzji, które wydaje się, że w danej chwili przerastają. Chcąc widzieć Kościół Jej oczami, nie sposób nie ujrzeć go jako miejsca, dla którego kobiety są zdolne do działania na wzór Jej działania. Skoro zostały w taki sposób wyposażone przez Stwórcę, są zdolne, by brać udział w kluczowych dla Kościoła decyzjach – Maryja dała temu początek, wyraz i dowód. To jej fiat „sprowadziło” na świat Zbawiciela. Czy dzisiaj, w czasach, w których żyjemy, Kościół widzi w kobietach tę część rodzaju ludzkiego, którego decyzja dała początek realizacji dzieła zbawienia? Czy jest w stanie dostrzec potencjał, który był i jest w Maryi, a który posiadają kobiety jako takie? Wydaje się, że wciąż pozostaje on niedostrzeżony, a poprzez brak obecności kobiet w większości gremiów kościelnych, on sam jako instytucja, ale także jako organizm duchowy, wiele traci. Dla przykładu warto odnieść się do skandalu pedofilii: jest wysoce prawdopodobne, że dzięki świadomym kobietom Kościoła, z ich wrażliwością na krzywdę ludzką oraz walecznością w obronie najsłabszych, wiele z sytuacji, które zostały niegodziwie rozwiązane czy zaniedbane, nie miałoby miejsca.  Można mieć niemalże pewność, że ich finał byłby skrajnie inny niż ten, o którym dowiadujemy się z doniesień medialnych, gdyby kobiety zostały zaproszone do rozeznawania i działania w konkretnych sprawach. Skąd taka pewność? Z prostego faktu - kobiety, które wybrały w swoim życiu Jezusa, nie zniosłyby widoku hańby i cierpienia dzieci. Ich wrażliwość spowodowałaby opowiedzenie się po stronie ofiar.

Maryja słuchająca Jezusa i nakazująca Go słuchać 

Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? (Łk 2,49). To słowa dwunastoletniego Jezusa wypowiedziane wobec Maryi, która z pewnością przeżyła „sądny dzień”, szukając zaginionego od trzech dni syna. Każdy rodzic bez trudu potrafi sobie wyobrazić Jej stan i uczucia. Tymczasem, już w tej sytuacji, widać wyraźnie, że Maryja ma zdolność, by słuchać Tego, który w tamtym momencie jest jeszcze „tylko” podległym rodzicom dzieckiem. Już wtedy uwidacznia się aspekt boskiej natury Jezusa oraz szczególnej, bo jedynej w swoim rodzaju, relacji pomiędzy Nim a Jego matką. Nawet w tej dramatycznej scenie, zapowiadającej wyraźnie, że życie ich rodziny będzie znacznie odbiegało od przyjętej normy, klarowne jest, kto i kogo będzie słuchał, czyj głos będzie decydującym. Zatem Maryja to nauczycielka, która mówi, w jaki sposób Kościół powinien słuchać, ale także wskazuje na szczególną zdolność kobiet do usłyszenia głosu Boga i zinterpretowania go – ta pełna sprzeczności historia wskazuje, że tak właśnie jest. Wobec tego czy brak uznania dla roli kobiet w rozeznawaniu ważnych spraw, dotyczących życia Kościoła, nie rodzi konsekwencji? Czy rzeczywiście sami mężczyźni są w stanie bezbłędnie rozpoznać głos Bożego wezwania w tych, jakże trudnych czasach, w których przyszło mu funkcjonować? Maryja całą sobą, decyzjami, postawą w codzienności, niewieloma, ale za to jakże znamiennymi zdaniami zawartymi w Ewangelii, świadczy, że centrum, ośrodkiem historii zbawienia jest Jej Syn, Jezus Chrystus. Poprzez swój przykład nakazuje Kościołowi, powtarzając za głosem Ojca: Jego słuchajcie (por. Łk 9,35). Kobiety poprzez swoje naturalne obdarowanie mogą wydatnie pomóc Kościołowi usłyszeć ten głos, który jako jedyny ma moc i prawo go poprowadzić naprzód. Z drugiej strony, czy nie powinno zostać poddane refleksji to, że wielowiekowe „rządy” mężczyzn, w wielu sferach jego działania, doprowadziły go do upadku? Przyczyn obecnych problemów można szukać w wielu przestrzeniach, przyglądając się mechanizmom duchowym, procesom społecznym itd., jednak wydaje się, że nieubłaganie nadchodzi moment, gdy Kościół będzie musiał zejść, z przynajmniej niektórych, utartych ścieżek, bo okazały się być prowadzącymi na manowce. Wobec tego czy nie nadszedł już czas, by zapytać kobiet, w jaki sposób słyszą to, co dzisiaj Duch mówi do Kościoła (por. Ap 3)? 

Maryja wzywająca do przewartościowania

Znamiennym jest, że w Kościele, w którym rolę kobiet przez wieki sprowadzano do zadań gospodyni, rodzicielki, usługującej, Maryja bywa postrzegana przez niektórych niejako dorównująca w godności Bogu. Oczywiście, wszystko to jest przykładem niewłaściwego kultu maryjnego, ale, niestety, zdarza się, że ma miejsce. Wydaje się, że te dwie rzeczywistości, niedocenienie roli kobiet przy jednoczesnym przerysowaniu roli Maryi, wykluczają się i stanowią paradoks. Jednak wnikliwie obserwując ten stan rzeczy, można snuć przypuszczenia, że przesadny kult maryjny, a zwłaszcza jego akceptacja przez osoby mogące mieć wpływ na jego propagowanie i podtrzymywanie, może stanowić niejako kompensację tego, co wykracza poza Boży ład i koncepcję wynikającą wprost ze stworzenia. Może on (ten stan rzeczy) stanowić wyraz samousprawiedliwienia – skoro nadajemy Maryi tak ogromną rangę, to wobec tego kobiety nie powinny czuć się w Kościele niedocenione, niedowartościowane i pomijane. To oczywiście dywagacje, ale mające spowodować refleksję nad stanem rzeczy, który nie wydaje się być zamierzonym przez Boga. Skoro On stworzył kobietę i mężczyznę jako istoty komplementarne, to czy Kościół miałby być wyjątkową przestrzenią, której to nie dotyczy? Czy rodzaj czci wobec Maryi przeradzający się w uwielbienie (a ono należy się tylko Bogu), nie sprzyja temu, by dość powszechnie w środowiskach klerykalnych sądzić, że nie ma potrzeby rewizji sytuacji kobiet w Kościele? Wreszcie czy Maryja, kobieta z krwi i kości, akceptuje i popiera taki stan rzeczy? Biorąc pod uwagę Jej obecność od samego początku, bo już w rodzącym się Kościele, oraz to, że została mu Ona dana jako Matka, to jest ta, która go nie opuści do końca (por. J 19,25-27), oznacza, że należy przewartościować wiele przestrzeni, w których obecne są tylko kobiety oraz tych, w których zupełnie ich nie ma. Naturalny potencjał kobiet powinien zostać w końcu wykorzystany. Kościół ma żyć pod panowaniem Jezusa, a więc dostrzec i kontynuować to, co zapoczątkował On sam, doceniając kobiety i przekraczając wszelkie współczesne Mu granice religijne i kulturowe. Dzisiaj wydaje się, że wiele kobiet, także ze względu na swoje wykształcenie, możliwości, a także czucie Kościoła, przeżywa trudność w odnalezieniu swojego przeznaczenia w nim. Trudno się temu dziwić, ponieważ widzą i słyszą nieraz to, czego nie są w stanie zobaczyć i usłyszeć mężczyźni. To zaś rodzi ich ból, niezgodę i głęboką frustrację.  

Co istotne, wbrew obawom niektórych, kobiety Kościoła Jezusowego wcale nie marzą o zajęciu męskich ról czy naruszeniu porządku biblijnego i sakramentalnego. To, czym są żywo zainteresowane to uznanie miejsca, które ze względu na ich stałą obecność i zaangażowanie w życie Kościoła im się należy, wykorzystanie potencjału, który posiadają dla budowania go oraz przejęcie tych ról, które z wymienionych względów słusznie im się należą. Zatem Kościół, którego prawdziwa twarz jest w połowie męska, a w połowie kobieca, powinien wyeksponować tą, dotąd ukrytą - kobiecą, wrażliwą, intuicyjną i współczującą oraz uznać, że ją w ogóle posiada. Wydaje się bowiem, że sprawy nabrzmiały na tyle, że czas, by o jej odsłonięciu zacząć rozmawiać. 

Maryja, która jest ikoną Kościoła, to kobieta silna, pełna Bożego Ducha, mądrości i mocy. Dzisiejsze kobiety są w wielu względach do Niej podobne. Owszem, nie są tak święte, a ich rola w historii zbawienia jest inna i nieporównywalna z rolą Maryi. Patrząc z innej perspektywy - tak samo współcześni mężczyźni w wielu względach mogą posiadać cechy Jezusa, wynikające z Jego ludzkiej natury, nie dorównując Mu w żaden sposób, przede wszystkim w świętości i misji. Czy zatem nie powinniśmy, wspólnie, najpierw na modlitwie, a następnie podczas rzeczywistego dialogu spróbować odgadnąć marzenia Maryi wobec Kościoła?

Jakie więc mogą być Jej marzenia? Jednym z nich może być marzenie o uzdrowieniu Kościoła i zajęciu w nim przez wszystkich właściwych miejsc i ról, a drugim, ale najważniejszym, jest słuchanie jej w tym: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5).

https://www.facebook.com/marzena.pietroszek

Mój Twitter

Ostatnio dodane

Bądź na bieżąco