Impresje duchowe

Duch wytrwałej modlitwy

dodane 20:13

Przed każdym ewangelizacyjnym dziełem Duch musi znaleźć przestrzeń w trwającym na modlitwie sercu.

Jak skowronek przy mocnym wietrze przeciwnym, układając odpowiednio skrzydła, szybciej wznosi się w górę i śpiewa słońcu, jak dobry żaglowiec, który przy każdym wietrze dociera do mety, tak ty, poprzez to, co nie wychodzi, idziesz lepiej” (Silvano Fausti SJ)

Zdarzyło mi się pracować w parafii położonej nad brzegiem morza. Zdarzyło mi się także odmawiać brewiarz na plaży. Nie raz i nie dwa. I nie przeszkadzała mi w tym ani ruchliwa promenada, ani też silny wiatr. Warkot samochodowych silników i szum fal zdawały się czasem mojej modlitwie pomagać.

Wpatrzony w bezkres morza myślałem o niedostępnych lądach. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość często się ze sobą mieszały. Bywało też, że z modlitewnych uniesień sprowadzały mnie na ziemię przykuwające uwagę żaglowce.

Przywołuję te obrazy w czasie w wigilię Pięćdziesiątnicy. „Zewnętrzna sceneria” mojego życia została zmieniona. Za oknem widzę wzniesienie, a za nim górę. Gdzieś w oddali stoi niewzruszony dwutysięcznik. Inny krajobraz. Walka o wierność i wytrwałość w modlitwie wciąż ta sama.

I jest Ktoś, kto tę walkę wspomaga. To Duch Święty, nieodłączny Towarzysz wszelkich duchowych zmagań.

Przyznam, że pomaga mi pamięć o morzu i żaglowcach. Czasem nawet myślę, że życie modlitwy nieco je przypomina. By być bardziej precyzyjnym odwołam do obrazu galery. Ten niegdyś popularny na Morzu Śródziemnym statek był zasadniczo napędzany przez wiosłowanie. Ale przy korzystnych warunkach, wystarczyło wyciągnąć żagiel i dać się ponieść powiewom wiatru. Wiosła i wiatr, wysiłek i tchnienie…

W wysiłku i tchnieniu Ducha widzę dwa niezbędne składniki życia modlitwy. Tak jak wiosła i żagiel na galerze musza harmonijnie współpracować, tak i w modlitwie wewnętrzny wysiłek i wrażliwość na duchowe porywy muszą znaleźć właściwe sobie miejsce. Zwłaszcza, gdy po latach wiosłowanie weszło w krew, stało się naturalne jak oddychanie czy jedzenie, a poruszenia Ducha zdają się uderzać wciąż w tę samą, niezauważalną już prawie strunę.

 „Modlitwa jest darem łaski oraz zdecydowaną odpowiedzią z naszej strony. Zawsze zakłada ona pewien wysiłek. Wielcy ludzie modlitwy Starego Przymierza przed Chrystusem, jak również Matka Boża i święci wraz z Chrystusem pouczają nas, że modlitwa jest walką. Przeciw komu? Przeciw nam samym i przeciw podstępom kusiciela, który zrobi wszystko, by odwrócić człowieka od modlitwy, od zjednoczenia z Bogiem. Każdy modli się tak jak żyje, ponieważ każdy żyje tak jak się modli […]” – czytam w Katechizmie Kościoła Katolickiego (KKK 2725).

Uroczystość Zesłania Ducha Świętego to święto Kościoła. Duch wyprowadza modlącą się wspólnotę z Wieczernika na ulice. Popycha do ewangelizacji. Posyła w świat. Im jednak dłużej żyje, tym częściej wracam do prostej myśli: przed każdym ewangelizacyjnym dziełem, Duch musi znaleźć przestrzeń w trwającym na modlitwie sercu.

Błogosławieni ci, którzy niestrudzenie wiosłują i wyciągają żagle.
Niezależnie od wiatrów, nie utracą azymutu.


* Ilustracja zaczerpnięta z XV-wiecznego manuskryptu Cristoforo de Predis