Impresje duchowe
Towarzyski Bóg
dodane 2020-06-06 19:00
Czy myślałeś kiedyś o tym, że Bóg tańczy? A takimi obrazami starożytni teologowie próbowali opisać tajemnicze relacje między Ojcem, Synem i Duchem Świętym.
Na początku trzeciego roku teologicznych studiów myślałem, że złapię Pana Boga za nogi. W wykazie zajęć pojawiły się wykłady z teologii dogmatycznej, a traktat o Trójcy Świętej był pierwszy w kolejce. Rozpoczęła się arcyciekawa przygoda… Pamiętam, że zakupiłem dwa podręczniki, a przed podjęciem lektury pomyślałem, że od tej chwili wszystko stanie się dla mnie jasne. „W końcu zrozumie Trójcę!” – zdawało się nucić moje sprzężone z rozumem serce. Lektura była cenna. Otworzyła nowe i nieznane horyzonty. Jednak szybko doszedłem do prostego wniosku: w tajemnicy Trójcy, nie o rozumienie chodzi. Chodzi o życie.
Myślenie jest nieodzowną częścią życia. Ale jednak nie można spędzić życia na ciągłym rozmyślaniu. Życie trzeba przeżyć. I to najlepiej nie samemu, ale z innymi. Nie w izolacji, lecz w relacji. W podejściu do tajemnicy Trójjedynego Boga jest podobnie.
Wspomniane na wstępie lektury zostawiły w mojej pamięci dwa szczególne ślady. Pierwszy związany jest z cytatem: „Nasza wiedza o Bogu jest jak wiedza niewidomego o kolorach”. Możemy zbliżyć się do tajemnicy Boga. Zawsze jednak pozostanie tajemnicą. Możemy coś intuicyjnie wydedukować, a nawet na podstawie naszych ludzkich doświadczeń ubrać to w słowa. Zbliżymy się, coś wypowiemy. Tak jak niewidomy, opierając się na przeczuciu wypowiada się o zimnych i ciepłych kolorach.
Drugi ślad jest bardzo poetycki. W jednej z lektur znajdował się wiersz. Jeśli dobrze pamiętam, pierwsze jego zdanie brzmiało: „Boski Byt, Byt towarzyski”. Bóg – Ojciec, Syn i Duch – który w wirze tanecznego porywu chce wciągnąć człowieka do swojej radosnej wspólnoty. Pamiętam, że stylistycznie wiersz nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia, ale jednak… to jego wspomnienie pozostało po latach. I ogólne przesłanie książki: Bóg chce być ze mną w relacji, wychodzi naprzeciw szukając towarzystwa. Jak w ogrodzie Eden w porze powiewu wiatru…
Taki Bóg przemawia do mnie z dzisiejszych czytań. Na górze Synaj, zstępuje „odziany w obłok” by objawić się Mojżeszowi. Obłok to tajemnica. Jednak zstępujący z niebios Bóg zdaje się zdzierać jej zasłonę:
„Jahwe, Jahwe, Bóg miłosierny i łagodny, nieskory do gniewu, bogaty w łaskę…” (Wj 34,6).
Bóg nie tłumaczy zbyt wiele. Przedstawia się i zapowiada błogosławieństwo. Jak odpowiada Mojżesz? Zaprasza Go do swojego życia i swoich relacji. Chce aby Bóg przebaczył grzech ludu i szedł z nim, ramię w ramię, do upragnionego celu – Ziemi Obiecanej.
„Jeśli darzysz mnie życzliwością, Panie, to proszę, niech pójdzie Pan pośród nas” (Wj 34,9)
Bóg chce znaleźć towarzystwo. Także człowiek nie chce być sam. A ja nie mogę odpędzić się od jednej myśli: Bóg zaprasza mnie do tańca. I warto iść z Nim przez życie, do upragnionego celu. Radosnym i tanecznym krokiem.