Impresje duchowe
Krzyż i wywyższenie
dodane 2020-09-14 07:41
Wydarzenie krzyża to nie pomyłka. Nic się Bogu nie wymknęło spod kontroli. Wywyższony na krzyżu Chrystus przeniknięty jest chwałą nieba. Pozornie pokonany odnosi zwycięstwo.
Przyznam, że przez długi czas nie rozumiałem dzisiejszego święta. Myśli o nim przywoływały wprawdzie Wielki Piątek, jednak nie dostrzegałem, że chodzi o coś więcej niż jego kopiowanie. Korzenie święta, czyli znalezienie relikwii krzyża przez Helenę, matkę cesarza Konstantyna na początku IV wieku było odległe w czasie i przestrzeni. Symbolicznie kojarzyło mi się z wyznaczeniem nowej epoki w historii Europy. Patrzałem nieco horyzontalnie, zewnętrznie. No i w dodatku niefortunny termin… ledwie rozpoczęty rok duszpasterski, szkolny. Kurz gonitwy związanej z przygotowaniami wszelkich dokumentów i planów jeszcze nie opadł. Krótko mówiąc wiele czynników utrudniało wejście w tajemnicę święta obchodzonego w Kościele 14 września.
Dziś na to święto patrzę inaczej. To nie symboliczny początek nowej epoki w dziejach. Niech mnie poprawią historycy… od edyktu mediolańskiego wydanego w 313 roku chrześcijaństwo i świat jego wartości przez niemal 1500 lat stanowiło „główny budulec” tożsamości Europy. Aż do roku 1789, czyli początku rozruchów społecznych nazwanych później Rewolucją Francuską. Epoka christianitas, symbolicznie związana z odnalezieniem krzyża w Jerozolimie, minęła bezpowrotnie…
Jednak tajemnica krzyża aktualna jest zawsze. Niezależnie od epoki. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że w czasach, w których nie oddychamy już kulturą chrześcijańską, tajemnica krzyża może być nam dostępna w sposób nowy, inny i głębszy. Wszystko zależy od spojrzenia. No i oczywiście od daru łaski.
Krótko mówiąc do tajemnicy krzyża trzeba dojrzeć.
W tym procesie pomaga ewangelista Jan. Medytacja nad pozostawionym przez niego tekstem ewangelii to nic innego, jak przygotowanie serca na przyjęcie łaski Wielkiego Piątku.
„[…] potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne.” (J 3,14)
Nieco później, przed wejściem do Wieczernika Jezus mówi:
„Gdy zostanę wywyższony nad ziemię, przyciągnę wszystkich do siebie.” (J 12,32)
Dramat wydarzenia Golgoty i związane z nim szaleństwo miłości Boga dostępne są także 14 września. Dostępne jest w każdy inny dzień roku. Także, a może zwłaszcza w ten najbardziej mroczny…
Wszystko dlatego, że Bóg ma moc przemieniać krzyż w rzeczywistość nieprzeciętnie owocną. Zrobił to z krzyżem, na którym umarł Jego Syn. Może to zrobić także z moim. Nie wiem kiedy prawdę tę zrozumiał ewangelista Jan. Jednak jego obecność pod krzyżem była kluczowa. Właśnie tam, w najtragiczniejszym momencie historii ludzkości Jan został oddany w opiekę:
"Oto Matka twoja..." (J 19,27)
Nie przeżywał tej tajemnicy sam… Może nawet już wtedy, jako nastolatek obecny pod krzyżem odkrywał inną, niewidoczną na pierwszy rzut oka, stronę wydarzającego się dramatu. Widział chwałę.
Inni ewangeliści, a także Paweł w swoich listach, wywyższenie Chrystusa zarezerwowali na wydarzenia późniejsze. Wyjście Chrystusa z grobu i definitywne wkroczenie w świat Ojca, zasiadanie po Jego prawicy – oto zwycięstwo, oto chwała.
Jan ukazał tę chwałę już w krzyżu. Patrząc na zmasakrowane ciało wiszącego na krzyżu Mistrza przeczuwał chwałę nieba. Być może to właśnie dzięki Maryi owe kontemplacyjne momenty dane były najmłodszemu z uczniów? Może to dzięki jej obecności Jan spoglądał inaczej, przedzierał się przez mrok wydarzeń i widział w poniżeniu krzyża wywyższenie Chrystusa? A może Jan odkrywał te prawdy już jako dojrzały mężczyzna, dźwigając własny krzyż związany z prześladowaniami, odrzuceniem, wewnątrzkościelnymi podziałami?
Jakkolwiek by nie było pewne jest jedno. Wydarzenie krzyża to nie pomyłka. Nic się Bogu nie wymknęło spod kontroli. Wywyższony na krzyżu Chrystus przeniknięty jest chwałą nieba. Pozornie pokonany odnosi zwycięstwo. Sam, z własnej woli oddał swe życie innym, aż do radykalnej decyzji związanej ze zgodą na krzyż. Tak widzę dziś tajemnicę tego święta.
Oby dar takiego spojrzenia został mi udzielony w godzinie mojego poniżenia i próby. Także wtedy, gdy mój własny krzyż zbyt mocno wgniata mnie w ziemię.