W Chrystusie Abraham stał się i moim Ojcem.
Telepie mi się w głowie jakaś zabłąkana antyfona „wielkich dzieł Boga nie zapominajmy”.
Kiedyś zamykano garnki w komórce, a my ucztujemy jak w domu Łazarza.
Zadał też to pytanie Judasz, ten, który już skasował trzydzieści srebrników. Rzucił swoje „sprawdzam, wiesz czy nie”: „Czyżbym ja, Rabbi?”. I doczekał się odpowiedzi.
Przybiega do grobu pierwsza. Nie wchodzi do środka. Nachyla się i widzi, że Jezusa nie ma.
W bezbrzeżnym zdziwieniu, zaskoczony wydawałoby się totalnie absurdalnym pomysłem mówi: „Jakżeż może się człowiek narodzić, będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się?”.
Albo będę poszerzać horyzonty swojej wiary, licząc u Boga na wszystko, co z Nim możliwe. Albo...