Jest taki dosyć powszechny mechanizm, że jak mamy zrobić coś bardzo ważnego, zazwyczaj też większego, to robimy dziesiątki innych, zazwyczaj drobnych spraw.
Przy okazji świętowania jubileuszu 25-lecia kapłaństwa raz po raz wracały myśli, z którymi chciałbym się teraz na spokojnie podzielić.
Maturzyści poznali już wyniki. Wielu już ma miejsce na wymarzonych studiach. Inni jeszcze szukają. Bez względu na wiek wakacje to dobry czas, żeby zadać sobie pytanie o swoje miejsce na świecie. Dlaczego ja zostałem księdzem? I co z tych pierwotnych marzeń i ideałów pozostało niezmienne?
Różnice i spory w Kościele były zawsze, ale przyznam, że trochę się martwię rosnącą polaryzacją.
Przy okazji 25-lecia święceń kapłańskich czasem dochodzą do mnie głosy, że za dużo świętuję, że może niekoniecznie powinno się tak celebrować jubileusze. Stąd parę tych myśli.
Przy ostatnim szumie na temat występowania duchownych w mediach, chciałem napisać, że przez 25 lat zawsze się czułem w Kościele wolny.