Rodzina, Cierpienie, Modlitwa, dzieci, Prawa człowieka, Wychowanie

Krzyżyk na czole małego Cyganka

dodane 13:08

Dzieci są cudowne, piękne, są super. Czy takie same są również dzieci żebrzące pod kościołem?

Podobne pytanie wielu może szokować. Przecież każde dziecko jest darem. Dziecko proszące o pomoc pod kościołem powinno być szczególnie objęte troską. Teoria właśnie tak wygląda, a praktyka?
Stańmy zatem w prawdzie; Wychodzimy z niedzielnej mszy świętej. Maczamy palce w wodzie święconej, stawiamy znak krzyża i idziemy do domu. Nagle drogę zastanawia nam mały chłopiec. Ciemna karnacja, brzydkie, brudne ubranie, dziecko mówi tylko "Pani pomoże, Pan pomoże". Za nim jakaś kobieta na ręku trzyma inne dziecko. Kiwa się i mówi ; "Bóg zapłać, Bóg zapłać". Jakie mamy wówczas uczucia wobec takich osób? Czy pokazujemy im naszą sympatię? Być może dzieci głaszczemy po główce? 
Nie jest zapewne tajemnicą, że w podobnych momentach rzadko nawiązujemy kontakt z osobą żebrzącą. Czemu?-można spytać, skoro ta mała np dziewczynka wygląda naprawdę słodko. Odpowiedzi jest pewnie mnóstwo. Boimy się w jakimś sensie osób,które czasem ostentacyjnie oczekują pomocy. Gdzieś pod skórą myślimy; "Pewnie i tak pieniądze trafią do kogoś innego. " A może oni po prostu, "przyzwyczaili się do takiego sposobu życia".
Na ostatniej mszy nasz proboszcz opowiadał o zjawisku dziedziczenia biedy. Wspominał, że są rodziny, w których dzieci od najmłodszych lat "uczą się biedy". No cóż i nagle "słowo (kapłana) stało się ciałem".
Wychodziłem z kościoła. Było zimno. Pogoda paskudna, prawdziwie jesienna. Zobaczyłem nagle małego chłopca. Miał może 5 może 6 lat. Niebieska, cienka kurtka. Równie "nieciepła" czapka. Mnie było zimno, a co dopiero jemu? Klęczał na schodach,za nim, kilka metrów dalej siedział inny, starszy chłopak, a jeszcze dalej coś pod nosem gadała jakaś kobieta, które ewidentnie była z nimi. Przeszedłem obok pierwszego, już całkiem mokrego chłopca. Co mnie zatrzymało? Nie wiem. Co kazało mi obok niego ukucnąć? Też nie wiem. Pełno ludzi wychodziło z kościoła, w tę niedzielę, zwaną niedzielą radości. A my tak moknęliśmy. Pierwszy raz spojrzałe w oczy osobie, która żebrze. Tak małej osobie. Oczy, jak to oczy, zwierciadło duszy.
Zacząłem do niego mówić. Czy to miało dla niego sens? Nie wiem. Czy cokolwiek zrozumiał ten mały Cyganek? Też nie wiem. Wiem jednak, że nagle postawiłem krzyżyk na czole tego chłopca. Gdy zszedłem ze schodów, kobieta, która siedziała na ziemi powiedziała do mnie po cichu; "Dziękuję!"
Tak myślę teraz o tej sytuacji. Myślę, że pobłogosławiłem małego, biednego, mokrego, nieznanego mi chłopca. Coraz bardziej jednak dochodzę do wniosku, że to On mnie postawił krzyżyk.-

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 23.04.2024

Ostatnio dodane