Wiara, Rodzina, Modlitwa

Gdy ksiądz jest "były"

dodane 15:31

Kto ponosi winę za porzucenie przez część mężczyzn duchownego stanu? Głównym winowajcą są damskie perfumy.

W ostatnim czasie media donosiły o odejściu z kapłaństwa dwóch mężczyzn. Pierwszy z nich związany był mocno z przygotowaniami do Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Drugi był polskim biskupem wypełniającym swoją posługę poza Polską. Jedni mówią w podobnych sytuacjach, że to skandal, zgorszenie i jeszcze raz skandal. Inni z ironią w głosie stwierdzają "A jednak nie tacy święci". Mnie w podobnych sytuacjach intryguje jednak przede wszystkim czemu tak się dzieje, że zakonnik, lub ksiądz podejmuje decyzję o odejściu. Myśląc o tym doszedłem do wniosku, że wszystko zaczyna się....w windzie. Czemu? Wyjaśni to pewna historia.

Pewna moja oraz mojej żony znajoma dość często współpracuje z zakonnikami mającymi w naszym mieście swój klasztor. Opowiadała ona, że miała kiedyś sytuację, w której to jeden z ojców wprost powiedział jej, że nie może jechać z nią windą. Po pewnym czasie wyjaśnił jej, że spowodowane to było zapachem jej perfum. Wprost stwierdził, że zaczęły powodować w nim pojawienie się pragnień, których wcześniej nie doświadczał. Nasza koleżanka jest terapeutą i -jakoś tak zawodowo- zaczęła wątek kontynuować. Zakonnik ten w rozmowie stwierdził, iż chwilami jest wręcz zły na kobiety. Dlaczego? Bo nie zdają sobie sprawy, że na pewne gesty oraz zachowania osoby duchowne nie są gotowe.

Rozmowa ta przypominała mi się czytając wyżej wspomniane informacje mówiące o odejściu z duchownego stanu kapłana oraz biskupa. Wróciłem jednak do nich także na pewnym wieczorze uwielbienia. Trzymając córkę na rękach starałem się ją uśpić chodząc wśród tłumu. Było w nim z pięćset osób. Wśród nich także kilkudziesięciu kleryków. W zasadzie przy każdym z nich stała jakaś młoda dziewczyna. Obserwując podobną scenę przypomniało mi się jak w latach mojego dzieciństwa Krzysztof Antkowiak śpiewał;

"Zakazany owoc dumnie krąży mi nad głową, zakazany owoc marzeń ciemnych tabu".

Aż chciało by się zaśpiewać, że "Ona temu winna!!!", winna, że ten młody w sutannie księdzem nie zostanie, lub też w pewnym momencie powie "Ja wysiadam". Czy to takie proste?

 

Odchodzenie księży ze stanu duchownego ma moim zdaniem dużo głębsze przyczyny. Zgadzam się z opinią zgodnie, z którą część kobiet przyczynia się do odejścia od kapłaństwa. Myślę, że część zachowań młodych niewiast jest wręcz nieuświadomiona. Widzą one młodego mężczyznę w stroju duchownym, a wiadomo, że „za mundurem panny sznurem”.. Jest on najczęściej bardzo wrażliwy, empatyczny, chce pomóc. Powierzają mu swoje troski i kłopoty. Czasem jednak dołączają do tego takie gesty, jak przytulenie. Niby nic, zwykły, całkiem piękny gest. Wykonuje go jednak kobieta, która pięknie pachnie. A „Zapach kobiety” w każdym mężczyźnie zostaje.

Nigdy w seminarium nie studiowałem. Znam jednak tematy wykładów tam prowadzonych. Widząc poza tym, iż większość z nich prowadzą księża mam obawy czy klerycy są "uczeni" kontaktu z kobietą. Jeśli w wyniku takiego kontaktu nie dojdzie do święceń to, jak to mówią trudno. Kto wie, może to dzięki tej kobiecie mężczyzna odkrył prawdziwe, a nie np. "wpisane" przez rodzinę powołanie. Problem jednak jest, gdy pewna granica przekroczona zostanie już po święceniach.

Myślę, że odchodzenie części księży uświadamia coś bardzo konkretnego. Ksiądz nie ma żony, ale stan ten nie powoduje, iż czasem nie chce on owej żony posiadać, posiadać w każdym tego słowa znaczeniu. Czy coś jest w tym złego? Cóż, myślę, że kapitalnie odpowiada na to pytanie ksiądz Marek Dziewiecki stwierdzając, że seksualność człowieka ma jedno źródło, jest nim Bóg. Mężczyzna zakładając sutannę nie traci seksualności. Więcej, gdyby nie posiadał jej prawidłowo ukształtowanej, owym księdzem by nie mógł zostać.

No dobrze, ale co jeśli będąc księdzem źle z niej korzysta? Myślę, że kluczowe jest w tym miejscu pytanie; Czy są dzieci? Jeśli są, to jak stwierdził kiedyś ksiądz Jan Kaczkowski, "trzeba sutannę powiesić na wieszaku". Kapitalnie określił to w rozmowie z rabinem Abrahamem Skórką papież Franciszek stwierdzając, że w podobnej sytuacji „dziecko ma prawo do wzroku ojca”. W podobnych momentach, tj tych gdy „ksiądz odchodzi”, zatrzymujemy się na tym, że on, taki zdolny, taki uduchowiony, już nie jest księdzem, że popełnił błąd. Być może tak. Stał się jednak ojcem, któremu bliska stała się kobieta. To się wydarzyło i basta. Co jednak dalej? Jak mawiał wspomniany ksiądz Jan "trzeba się wziąć do roboty".

Księża odchodzili, odchodzą i pewnie odchodzić będą. Wielu jednak z nich zapewne codziennie z Bogiem debatuje, dyskutuje, więcej, przyjaźnią się z nim, może nawet bardziej niż wtedy, gdy nosili koloratkę. Dużo większym dla mnie problemem są ci, którzy zostają, a zachowują się, jakby już dawno sutannę zrzucili.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024

Ostatnio dodane