Wiara, śmierć, Cierpienie, Modlitwa, Umieranie, Wychowanie

Kaczkowski rok

dodane 08:58

Zamiast strzelać petardami, lepiej żyć na pełnej petardzie.

W sieci oraz w telewizji coraz częściej spotkać można informacje o akcjach typu; "W Sylwestra nie strzelam". Ja dołączam do tych działań od lat. Nie myślę tutaj akurat o zwierzętach, które w jakiś sposób swoim panom i paniom mówią, że się boją: choć śmiać się z tego także nie zamierzam. Mnie natomiast najzwyczajniej w świecie szkoda jest pieniędzy na drogie petardy. Poza tym już wiele lat temu moja mama stwierdziła; "Błażej, masz słaby wzrok. Jak chcesz go głupio i doszczętnie stracić, to sobie strzelaj." No właśnie wzrok.

Bardzo mocno kojarzy mi się on z ks. Janem Kaczkowskim. Jego śmierć pod koniec marca 2016r. w zasadzie nie powinna dziwić. Od kilku lat przygotowywał nas na swoje odejście, przygotowywał powtarzając "Szału nie ma, jest rak". Dodawał, że umiera na pełnej petardzie. Gdy zmarł, na portalach pojawiły się hasła, jak po śmierci Jana Pawła II; święty kapłan, odszedł wspaniały człowiek, święty ksiądz Jan. Czy był święty?

Cóż, spalał się dla innych, bywał bezczelny, kochał kościół, w którym często miał "pod górkę". Innymi słowy, ma szansę na beatyfikację. Już słyszę "uszami wyobraźni" jego cięty komentarz, gdy z nieba dostrzega jak na Watykanie odsłaniane jest jego błogosławione oblicze. A może wcale tak by nie było? Przecież go nie znałem osobiście; do dziś żałuję dwóch okazji, które zmarnowałem mogąc z nim porozmawiać. Tym bardziej go brakuje. Czytam właśnie jego ostatnią książkę. "Dasz radę"/ To nie tylko jego rozmowa z red. Joanną Podsadecką. To także niesamowity dialog kapłana z ludźmi, ludźmi pytającymi o sprawy proste i trudne. Ksiądz Jan odpowiada jakby spokojniej, wręcz ciszej, ale nadal w swoim stylu. I właśnie tego stylu tak dzisiaj brakuje. Tak bardzo potrzebujemy przecież ludzi jednoznacznych, którzy jednocześnie nie zabijają słowem drugiej osoby.

Jak to robił Kaczkowski, że mając konkretne (wręcz katolickie) zdanie na temat aborcji, tak był szanowany przez ludzi, którzy być może brali udział w czarnych marszach? Mam wrażenie, że on nie zapominał, by wpierw słuchać: takie proste, a jak rzadkie. Uwielbiał dystans do siebie, do kleru. Jednocześnie był zakochany w Bogu. Jego refleksje na temat kapłaństwa, na temat sprawowania Eucharystii zatrzymałyby zapewne kilku niedowiarków. Brakuje go, brakuje jego umiejętności łączenia, umiejętności chodzenia do każdego, rozmowy z każdym.
Myślę, że brakuje go właśnie na przełomie roczników, gdy tak często z różnych faktowiadomościach obserwujemy nieśmieszny kabaret.


Mam w tym czasie taki apel do....polityków. Może nadchodzący wielkimi krokami Anno Domini 2017 warto nazwać "Rokiem ks. Jana Kaczkowskiego"? Może wtedy choć trochę łatwiej będzie o zgodę?

Naiwne to i szalone, ale co tam.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024

Ostatnio dodane