Modlitwa, Wiara
Kibicuję księdzu Sowie
dodane 2017-06-15 00:25
Wszyscy mówią, że ten kapłan postąpił bardzo źle. I co z tego?
Zadaję to pytanie bardzo serio. Słuchając nagrań z najsłynniejszej w ostatnich latach warszawskiej restauracji, nikt nie ma wątpliwości: demoralizacja, skandal, zło, pomylenie ról itd. Słuchałem tych nagrań i w zasadzie wiem jedno: mało z nich rozumiem. Język, który jest tam używany mnie kojarzy się z jakimś totalnym kombinatorstwem. Pojawiają się tam jakieś skróty myślowe i tematyczne zaczepki, których nie łapię. Nadal jednak pytam, co dalej?
Dzisiaj patrzymy na abp Marka Jędraszewskiego. Mniej więcej wiemy, co powiedział na temat księdza Sowy. Pytam nadal z uporem maniaka: Co jednak biskup ten zrobi dalej?
I na tym chciałbym się zatrzymać. Rozmawiałem dzisiaj z moim kolegą, nota bene teologiem. Śmiał się, że gdyby nagrano nasze rozmowy pewnie dużo osób także nie zrozumiałaby wielu słów, które używamy. Kto wie, może cześć osób byśmy zgorszyli. Ks. Sowa jest osobą publiczną, a zatem nagrania z jego udziałem dużo bardziej interesują. Ja jednak zwrócę uwagę na jedną kwestę: właśnie na fakt, iż ksiądz Kazimierz stał się osobą publiczną.
Wielokrotnie słuchałem jego wypowiedzi. Nieco irytował mnie fakt, iż stał się on w istocie celebrytą. Ale tak z drugiej strony. Pamiętam, że np. o ks. Arku Nowaku także wiele razy mówiono, że zbratał się z gwiazdami oraz politykami. Michał Wiśniewski, Jolanta Kwaśniewska oraz kolejni ministrowie zdrowia, z którymi organizował konferencje. Popatrzymy na znanych rekolekcjonistów. Szustak, Dziweiecki. Pawlukiewicz i Ryś. Powoli także z nich robimy celebrytów. Nieco inny był ks. Jan Kaczkowski, który sam siebie nazywał onkocelebrytą. Nagle jeden ze znanych księży zostaje nagrany i okazuje się, że blisko mu bardzo do polityki i biznesu, a daleko do kapłańskich standardów.
Nie ukrywam, że bardzo cieszy mnie, iż te nagrania wyszły na jaw. Nie jestem teraz zawistny. Nie cieszę się z cierpienia drugiego człowieka. Uważam jednak, że ks. Sowa znalazł się w niesamowitym momencie, momencie powrotu. Małżonkowie bardzo często gdzieś się gubią. Uciekają od siebie fizycznie lub mentalnie. U księży pewnie jest podobnie. Niektórzy chowają się za maską nauki, inni uciekają w alkohol, lub w dziwne związki, jeszcze inni w skostnieniu widzą siłę. Sprawę księdza Sowy wszyscy analizują politycznie, ekonomicznie, lub…kurialnie. Dla mnie ta sprawa ma niesamowity walor duchowy. Ksiądz Sowa jest kapłanem. Jest kimś, kto nosi Chrystusa. Wiele razy widziałem wywiady z księdzem Kazkiem, jak część dziennikarzy go nazywa. Nie wiem, czy w komercyjnej stacji potrafiłbym tak głośno mówić o Jezusie. Nagranie z „restauracji Sowa” bardzo mnie zasmuciło. Rozmawiałem dzisiaj z dwoma kapłanami. Kończąc rozmowę wspomniałem, że będę się o nich modlić. Jeden ma tysiąc rzeczy na głowie i znalazł chwilkę na wyprawę w góry, a drugi buduje wieżę, ma mieć aż 25 m. Ks. Sowa jest na zakręcie, który daj Boże szybko pokona. W końcu jest jego kapłanem, za którego warto się pomodlić.