Bioetyka, Umieranie, Prawa człowieka, Aborcja, dzieci, Cierpienie, śmierć, Rodzina
#ZatrzymajAborcje- jestem bardzo za!
dodane 2017-08-17 15:33
Czy najnowsza inicjatywa antyaborcyjna to plan minimum? Nie, to realna propozycja, która może zlikwidować przepis, którego winniśmy się wstydzić.
Dwa słowa
Od kilku lat obserwujemy jesienią kolejne dyskusje dotyczące aborcji. Bardzo mnie to cieszy. Temat przerywania ciąży, to genialny trening moralności społeczeństwa. Uzmysłowił mi to dzisiaj mój kolega. Jest on świetnym adwokatem. Bardzo mocno stawał w dyskusji za kwestią praw kobiet. W pewnym momencie zastrzelił mnie stwierdzeniem „Ale z dziećmi z Zespołem Downa…nie wiem, nie mogę tego ogarnąć”. To właśnie ta rozmowa oraz informacje przekazane przez przedstawicieli Komitetu #ZatrzymajAbocje uświadomiły mi, że aborcja dzieci niepełnosprawnych może wreście się w Polsce zakończyć.
Patrzę powyżej i dochodzę do wniosku, że zwrot „Aborcja dzieci niepełnosprawnych” brzmi całkiem bezpłciowo. Co to w ogóle oznacza? W zasadzie nic. Myśląc o przerywaniu ciąży mam pewien problem. Kobiet, które na nią się decydują nie nazywam morderczyniami. Podobnie lekarzy oraz położnych, którzy biorą udział w podobnych działaniach. Już kilka lat temu doszedłem do wniosku, że aborcja wymaga od wszystkich amnezji. Musimy zapomnieć, ze chodzi o życie, życie konkretnego człowieka, które intencjonalnie ktoś kończy. Znam wypowiedzi m. In. amerykańskich aborterów, które z całą pewnością określił bym mianem „wyznań mordercy”. Osoby te pozbawiają życia w sposób wręcz wyrafinowany. W Polsce uważam, iż nie mamy z tym do czynienia. Osobiście bardzo mocno uderzyły mnie słowa prof. Bogdana Chazana. Stwierdził on , ze „kobieta o aborcji nigdy nie myśli cynicznie”. Zazwyczaj jest ona z tą decyzją pozostawiona sama, niejednokrotnie przymuszana. Znam wielu lekarzy. W żadnym z nich nie dostrzegłem w trakcie rozmowy „instynktu mordercy” Nie, jest raczej wspomniana amnezja, myślenie o płodzie, a nie o dziecku, wypieranie problemu fachową terminologią. Problem jednak jest.
I znów niepełnosprawni
Co roku pojawiały się kolejne propozycje zmiany prawa. Były projekty fatalne pod kątem legislacyjnym. Całkowicie nie uwzględniały one nie tylko rzeczywistości społecznej, ale także – a może przede wszystkim- nie brały pod uwagę ludzkich dramatów. Tak dramatów, sytuacji, gdy informacja lub zdarzenie wszystko zmienia. Propozycje te brały pod uwagę jedynie zatrzymanie działań. W bioetyce konieczny jest natomiast dwutakt. Gdy wprowadzamy uzasadniony zakaz, musimy pokazać, jak poradzić sobie w danej sytuacji. Można oczywiście powiedzieć: Zgwałcona kobieta ma urodzić dziecko. Ma ona także urodzić dziecko, które albo umrze natychmiast, albo będzie przez wiele lat głęboko niepełnosprawne. Jasne, ale co dalej? Jak pomóc w takiej sytuacji? Jak być człowiekiem, dla człowieka doświadczającego dramatu, więcej doświadczającego już żałoby, jaką w pewnym sensie jest informacja o spodziewanej śmierci dziecka, które jeszcze pod sercem się rusza? Rok temu wiele osób zaskoczyła inicjatywa „Stop Aborcji”. Pod kątem legislacyjnym był to najpełniejszy i najlepszy projekt. Dołączone były do niego również przepisy o pomocowym charakterze. Nie był on jednak w stanie uwzględnić manipulacji medialnych. Po roku można dojść do wniosku, iż odniósł się on do tych obszarów, które choć konieczne do zmiany to jednak – póki co- nie mogą być modyfikowane formalnie.
Oczywistości i coś realnego
Poczęte w wyniku gwałtu dziecko ma pełne, niezaprzeczalne prawo do życia. Czy jednak jesteśmy w stanie zmieścić w przepisie konkretne cierpienie kobiety, w której głowie jest piekło? Ba, ona sama doświadcza piekło! O to dziecko musimy zawalczyć, ale niekoniecznie zmianą formalną, która nigdy człowieka nie dostrzeże w jego dramacie. Rzadko mówi się także o innej sytuacji. Myślę tutaj nie o zagrożeniu dla życia kobiety, ale o zagrożeniu dla jej zdrowia. Ta przesłanka jest szczególnie trudna. I znów, walczmy o życie dziecka kobiety, która np. kontynuując ciążę jest narażona na paraliż, ale nie zapominajmy o niej w chwili, gdy naprawdę się boi.
Inicjatywa #ZatrzymajAborcje odnosi się wg mnie do konkretu, konkretu, który tu i teraz musimy zmienić. Przepis pozwalający na zakończenie życia niepełnosprawnego dziecka przez lekarza, który. wcześniej je diagnozował to legislacyjna kompromitacja. Prawo karne odstępuje od karania lekarza, który pomagając dziecku pozbawił je życia, czasem nie będąc pewnym, czy diagnoza faktycznie by się potwierdziła. Żadna diagnoza nie może służyć do pozbawieniu pacjenta życia. Stan ten to tragikomiczna parodia medycyny, która ma leczyć. Rok temu władze stwierdziły, że ustawy zabraniającej aborcji nie mogą poprzeć, ale jednocześnie będą proponować konkretne zmiany służące promowaniu życia. Pojawił się program i ustawa „Za życiem”. Pojawiają się hospicja perinatalne, banki mleka, dokonywane są operacje wewnątrzmaciczne. To właśnie teraz jest czas na zmianę, nie dobrą, ale najlepszą. Zmianę dla dzieciaków, które mają prawo do życia i nie trzeba tego uzasadniać.