Modlitwa, Ojczyzna, Rodzina
Mój dom marszem podzielony?
dodane 2018-11-12 15:00
„Gdzie ci faszyści, prawdziwi tacy?” - podśpiewują sobie pod nosem poszukiwacze zaginionych w tłumie fanatyków.
Światowi naukowcy powinni być zachwyceni Polską. To bowiem w naszym kraju od pewnego czasu obserwujemy istnienie obok siebie dwóch, równoległych rzeczywistości. Włączasz telewizję „A” i widzisz piękny, uśmiechnięty marsz tysięcy ludzi. Są rodzice, dzieci, jest śpiewana „Rota”. Przełączasz na stację „B” i uświadamiasz sobie, że ten pochód składa się z fanatyków, ludzi, którzy bucząc przemycili dodatku jakieś nieodpowiednie symbole i flagi.
Od kilku tygodni dzieje się coś niezwykłego. Naród, który został do szpiku kości zraniony nazistowskim złem, zostaje oskarżony o promowanie podobnych idei. Najtragiczniejsze jest, że oskarżenia te padają ze strony ludzi na co dzień posługujących się językiem polskim. Jedni robią to widząc – zapewne słusznie – nagłośnione zachowania grupek osób, które ewidentnie wagarowały na lekcjach historii. Inni czynią to widząc polityczne zyski. Bywa, że oskarżenia zbliżają się w swej formie do tragicznego dowcipu. Okazuje się bowiem, że np. była Pani minister, odpowiedzialna kilka lat temu za oświatę, nie do końca rozumie, co oznacza słowo faszyzm. Słysząc pytanie dotyczące nazizmu, miesza jedno z drugim. Do rangi symbolu ponadto urosły hasła typu: „Na marszu ktoś odpalił race, cala Europa to widziała!”. A czy Europejczycy dostrzegli też dwóch prominentnych polityków opozycji, którzy z odpalonymi racami swobodnie demonstrowali latem przeciwko polityce rządu? W listopadzie niosący race krzyczeli „Chwała Bohaterom!”. W czerwcu nosiciele podobnych materiałów marszowych skandowali „Konstytucja”. To którzy są lepsi, a którzy gorsi?!
Z uporem maniaka część osób doszukuje się zielonych lub brunatnych sztandarów na marszu, w trakcie którego świętowano odzyskanie przez Polskę niepodległości. Dziesiątki tysięcy biało-czerwonych flag nie było w stanie zadowolić krytyków. Widok rodzin, dzieci i osób niepełnosprawnych nie był w stanie przebić się przez dziwną złość. Część komentatorów wręcz na siłę szukała jakiejś „faszystowskiej” dziury w całym, pięknym polskim pochodzie.
Ale dość! Koniec marudzenia. 11 listopada obecnych było na marszu ok. 250 tys. ludzi. Dzień wcześniej ponad 40 tys. widzów przybyłych na Stadion Narodowy oglądało koncert dla niepodległej. Podobno przed telewizorami wyśpiewaną pięknie historię Polski śledziło ponad 3 mln osób. Obchody tej cennej rocznicy dla jednych (zapewne większości) były powodem do radości i dumy. Dla innych to w zasadzie czas smutnej nerwicy, jakiś „faszystowskich natręctw”. Historycy mówią wprost: tak też było 100 lat temu. Były spory i ambicje. Były kłótnie, groźby oraz pojednanie i zjednoczenie w chwili prawdziwego kryzysu. Przyznać trzeba, że coraz bardziej zachowujemy się, jak...stare dobre małżeństwo. Zespół noszący dokładnie taką nazwę, wyśpiewał kiedyś piękny tekst pewnego polskiego Ziemianina, a dokładnie Adama Ziemianina. Tę „Modlitwę końca mojego wieku” warto dzisiaj profilaktycznie sobie przypomnieć:
…
Ty, który śmieszne kawki
nauczyłeś latać
Ty, który jesteś z tego
i nie z tego świata
Uchowaj dzisiaj od nienawiści
Moje serce, moje oczy, moje myśli
Ty, który stworzyłeś
jaśminu gałązkę
Ty, który orzech włoski
zawiązujesz w piąstkę
Zachowaj dzisiaj od nienawiści
Moje serce, moje oczy, moje myśli
Ty, który ciepłym słońcem
napełniasz mieszkania
Ty, który dałeś nam
trudne przykazania
Uratuj dzisiaj od nienawiści
Moje serce, moje oczy, moje myśli
Ty, który kaczeńce
wymyśliłeś dla nas
A żaby nauczyłeś
nocnego kumkania
Odwróć dziś - proszę - od nienawiści
Moje serce, moje oczy, moje myśli
Ty, który do morza
prowadzisz swe rzeki
Ty, który zmęczonym
zamykasz powieki
Nachyl dziś - proszę - w stronę miłości
Moje serce, moje myśli, moje oczy
(autor zdjęcia: Barbara Kmieciak)