Modlitwa, Rodzina, Wiara
Aniele, jesteś tu?
dodane 2018-12-30 13:00
„Aniele grudniowy zimny do połowy zostań trochę z nami zagrzej sobie nogi. Aniele styczniowy zmiłuj się nad nami, jeszcze zdążysz poznać niebieskie polany.”
Jakiś czas temu miałem wypadek. Samochód do kasacji, ja w szpitalu z podejrzeniem wstrząsu mózgu. Także moja żona z córkami zabrana została przez inną karetkę na izbę przyjęć. Akcja, działanie, szok, które spotkało się nawet z zainteresowaniem lokalnej gazety. Jak się jednak okazuje nikomu nic się nie stało. Minęło od tego czasu kilka lat, a ja nie przestaję dziękować Bogu za cud, jakiego doświadczyliśmy. Tak, cud. Widząc bowiem dwa rozbite samochody, w tym nasze auto wbite w drzewo, każdy przechodzień mógł mieć wrażenie, że pasażerowie nie przeżyli tej kolizji. Od początku wiedziałem, że nie wyszlibyśmy z tego cało, gdyby nie boży aniołowie. Ktoś powie, że to infantylne i dziecinne myślenie (w Polsce jest wolność słowa, można tak mówić). Ja jednak uparcie twierdzę, że to właśnie wysłannicy z nieba sprawili, iż nikt nie odniósł szkody. To oni skręcili kierownicę, pokierowali autem, wcisnęli hamulec. Jakie są jednak owe anioły, boży posłańcy, którzy tak tłumnie niegdyś zagościli na betlejemskim niebie?
Większość z nas zna postaci małych, sympatycznych, nieco grubawych gości, które eterycznie unoszą się na niebie z harfami w ręku. Herubinki i Serafinki pięknie śpiewające na obłokach. Mnie obraz aniołów mocno zmieniły powieści Roberta Kościuszki. Wpierw w książkach z serii „Wojownik trzech światów”, a następnie w „Niewidzialnej grze” przedstawił on bliski mi obraz „Bożych Mężów”, którzy dzielnie bronią nas przed złem, które „niczym lew ryczący krąży by nas pożreć.” Oni: „mocni w wierze przeciwstawiają się jemu”. Widać to namacalnie w bajce „Największy z Cudów”. Jest w nim scena, gdy człowiek prawie ulega pokusie. Nagle, za jego plecami pojawiają się wielkie i piękne skrzydła anioła, który mocą samego Boga zwycięża zło. W innym z kolei momencie widzimy ich całą gwardię, pokłon oddającą Chrystusowi, który przychodzi ukryty w Eucharystii.
Oczywiście to tylko bajki, dla wielu opowiadania wyłącznie refleksyjnie, pomocne w pisaniu scenariuszy do filmów takich, jak „Miasto aniołów”. Ale w tym filmie widać, jak na dłoni, że oni nam towarzyszą. Słuchają naszych myśli, patrzą w oczy, chłonąc nasze słowa. Osobiście zamiast smutnego, ponurego Nicolasa Cage, ukazanego w tym obrazie filmowym, wolę genialnie radosnego Denzela Washingtona, który w „Żonie pastora” pokazuje, że anioły potrafią zaskoczyć nieustannie zarażając nas bożym pokojem.
Nie umiem w Boże Narodzenie zapomnieć o niebiańskich posłańcach. Zastanawiam się, jaka była ich rola te nieco ponad dwa tysiące lat temu: Czy tylko zwiastowały narodzenie, czy tylko Boga chwaliły przepięknym „Gloria”, być może specjalizowały się wyłącznie w roli budzika zaspanych pasterzy? A może było jeszcze inaczej: Może podobnie jak w bajce „Pierwsza gwiazdka” ktoś chciał przeszkodzić w przyjściu na świat Tego, który otworzył niebiosa? Może anioł Pański ukazujący się św. Józefowi we śnie towarzyszył mu nieustannie w drodze do miasta Dawida? Może chronił przed złem i niebezpieczeństwem, przed konkretnymi atakami? Być może to on szepnął do serca pewnego gospodarza: „Przecież masz stajenkę. Powiedz im!”
Reżyser filmu „Anioł w Krakowie”, Artur Więcek stwierdził kiedyś „Anioły są (…) pretekstem do pokazywania świata, którego nie widać bezpośrednio za oknem, ale który istnieje na pewno. Jest to świat międzyludzkich relacji, uczuć i wartości mi bliskich, jak pogoda ducha, śmiech..”
W te święta, warto zatrzymać się, zamknąć oczy i uświadomić sobie, że: NIE JESTEŚMY SAMI! W końcu : jak to śpiewa Stare Dobre Małżeństwo:
„Anioł się zasiedział
do następnej zimy
jest taki niebieski
a my się cieszymy
Zawsze to z aniołem
raźniej chyba bywa
nawet gdy za oknem
trzyma tęga zima”
(zdjęcie: archiwum autora. sxc.hu)