Cierpienie, Modlitwa, Umieranie, Wiara
Szalona droga krzyżowa
dodane 2019-04-19 08:00
„Tym, którzy więcej czują i inaczej rozumieją i dlatego bardziej cierpią”
Sąd i skazanie: „Ale ja nie jestem chory!”- powiedział stając w sali izby przyjęć. „Chcę wyjść!, To oni, ja jestem zdrowy”- krzyczał szykując się do ucieczki. Wiedział jednak, że zostanie. Podobno sąd tak chciał
Bierze krzyż: Powoli docierało do niego od dawna, że coś jest nie tak. Te postaci były, jakieś inne, dziwne, obce. Te głosy, jak niespodziewani goście pojawili się kiedyś w głowie, kradnąc myśli. „Wszyscy mnie odrzucą? Czy ktoś jeszcze zrozumie?! Czy ktoś mnie pozna?”
Pierwszy upadek: „Nie chciałem być zły. Nikogo nie chciałem uderzyć. Bałem się. Chciałem te myśli wyrzucić. Cios pojawił się sam…Tak bardzo przepraszam.”
Przyszła mama: Gdy wchodziła na oddział bała się go zobaczyć. „Pani syn był agresywny. Gdy się uspokoi, zostanie odbezpieczony.” – głos pielęgniarki, chłodno ją przeszył. „Ale to jest mój syn. On, agresywny?! Ja go na rękach trzymałam. Mój synek!” Pielęgniarka się odwróciła. A mamie łza poleciała na kaftan, który podobno miał zapewnić bezpieczeństwo.
Doktor Szymon: „Gdy wchodził na oddział podszedł i podał mi rękę. Tak dawno nikt mi ręki nie podał. Nie bał się. Nie odrzucił, nie ocenił, pomógł.”
Siostra Weronika: Była tuż po studiach. Nie zwracała uwagi na dziwne komentarze: „Daj spokój, on i tak nie rozumie”- mówiły. „Wiem, ale i tak do niego podejdę, na chwilę”- stwierdziła. Podeszła, uśmiechnęła się. Czyżby usłyszała moje myśli?. Jak jej powiedzieć: „Dziękuję”.
Drugi upadek: Nie będę brać leków, nie chcę! Jestem zdrowy, zostawcie mnie. Pomocy!!! Czemu to tak boli? Pomocy!!! Gdy podbiegali, nie widziałem ich. Poczułem tylko ukłucie igły. Jest powoli spokojniej, ale i tak boli.
Płaczą: Chłodno tu. Wszyscy poważni, apatyczni. Ich twarze nic nie wyrażają. Gdzie jest uśmiech? Gdzie jest nasze szaleństwo. Dlaczego nikt się nie śmieje. Czemu w tym szpitalu NIKT nie płacze???
Ponownie padam: Znów się „pocięła”. Ale tym razem wiedziała, że tak będzie. Mówiła „Pomóżcie”. Powiedziały „Za chwilę”. Chwila minęła, niczym cięcie noża na skórze. „Ale ja nie chciałam.” Były na nią i tak złe.
Był nagi: Gdy tam wszedłem dostrzegłem, jak leży. Nie miał ubrań na sobie. Czy godności tez nie miał? Siostry były obok, widziały go. A może kubek z kawą im go przesłonił. Był nagi i tylko nadgarstki pasy mu osłaniały.
Kolejny przybity gwóźdź: Mam dość, chcę by przestało boleć? A może by tak z tym wszystkim….skończyć? Czy ktoś zatęskni?
Umiera: Podobno czuł się już lepiej. Powiedział, że weekend chce jednak spędzić w szpitalu. Potem lekarz stwierdził: „On postanowił, że umrze. Obserwował nas. Wykorzystał moment. Walczyliśmy wszyscy. Pilnował nas, odszedł.”
Odcięli go: Pielęgniarka trzymała go, miała nadzieje, że jeszcze będzie żył. Sznur zdjęli, położyli. Umarł. Już nie wróci do nas. Pielęgniarka tez już nie wróciła.
Grób: A Leśmian pyta:
„Boże, pełen w niebie chwały,
A na krzyżu – pomarniały -
Gdzieś się skrywał i gdzieś bywał,
Żem Cię nigdy nie widywał?
Wiem, że w moich klęsk czeluści
Moc mnie Twoja nie opuści!
Czyli razem trwamy dzielnie,
Czy też każdy z nas oddzielnie.
Mów, co czynisz w tej godzinie,
Kiedy dusza moja ginie?
Czy łzę ronisz potajemną,
Czy też giniesz razem ze mną?”
(zdjęcie: sxc.hu, archiwum autora)