Bioetyka, Prawa człowieka, Rodzina, dzieci
Włącz emocje, czyli wyłącz logikę
dodane 2019-09-23 23:45
Zaproszono mnie do programu telewizyjnego. Cóż w tym dziwnego? Pewnie nic, może poza tym, że liczyłem na merytoryczną dyskusję.
Jeden z bohaterów filmu „Dzień próby” stwierdza w pewnym momencie, że współczesnym światem rządzą w zasadzie tylko dwa stany emocjonalne: śmiech i płacz. Jednego pragniemy coraz bardziej, a drugiego za wszelką cenę chcemy uniknąć. Doświadczyłem tego bardzo mocno w ostatnim czasie. Zaproszono mnie do znanego programu telewizyjnego, w trakcie którego mieliśmy rozmawiać na temat małej dziewczynki (niespełna 5 lat), która uznała w pewnym momencie, iż jest chłopcem. Sprawę kilka miesięcy temu opisał jeden z dziennikarzy, podobno znany z szokujących materiałów. Nie wiem, czy ów materiał był szokujący (może poza tym, że na chwilę się w nim pojawiam, wypowiadając dosłownie jedno zdanie). Na temat tego medialnego materiału sporządziłem następnie analizę pokazując, że publiczne rozprawianie o podobnych sprawach indywidualnej osoby (w tym przypadku pięcioletniego dziecka), prowadzić może do poważnego naruszania jej praw.
Gdy udawałem się na nagranie w telewizji wierzyłem, że spotkam innych np. badaczy, z którymi podejmiemy dyskusję opartą na konkretnych argumentach. Zobaczyłem tłum zaproszonych ludzi. Wyraźnie nasza obecność – wbrew zapowiedziom prowadzącego program - miała doprowadzić do sporu. Fakty nie miały znaczna, więcej, tłum osób próbujących się wypowiedzieć, uniemożliwiał dyskusję, która co ciekawe, najlepiej rozwijała się w przerwach między kolejnymi antenowymi „wejściami” Tego jednak widzowie nie widzieli..
Nie jestem zaskoczony manipulacją faktami. Tak, formuła była specyficzna i daleka od standardów dialogu, a nawet dyskusji, do której się przyzwyczaiłem. Zaskoczyło, a w zasadzie zezłościło mnie co innego. Zaproszono nas bowiem na dyskusję pod jeden z warszawskich mostów. Zastanawialiśmy się dlaczego. Nagle okazało się, że chodzi o pewne specyficzne i haniebne połączenie tematów. Sytuację emocjonalną małego, pięcioletniego dziecka de facto pytającego o swoją płeć, połączono z niedawną tragiczną samobójczą śmiercią osoby określającej siebie mianem transpłciowej: osoba ta kilka miesięcy temu skoczyła z mostu do Wisły..
To najbardziej boli. Kpina z faktów i z dramatu jaki doświadczają konkretne osoby (w tym te z rozpoznanym transseksualizmem). W jednym zdaniu krzyczy się na temat cierpienia ludzi myślących o samobójstwie, podkreśla się jednocześnie, jak wielka jest zapaść polskiej psychiatrii. Chwilę później sugeruje się, że niespełna pięcioletnie dziecko będzie chciało sobie odebrać życie, ponownie kpiąc, tym razem ze współczesnej nauki i rzetelnej pracy psychiatrów dziecięco- młodzieżowych.
Najsmutniejsze wydaje się w tym wszystkim, że podobna manipulacja świetnie się sprzedaje. Najłatwiej bowiem zadać prowokacyjne pytanie: "Czy Pana zdaniem mama dziecka jest dla niego dobra?” Łatwo przybyć w miejsce tragedii, oficjalnie pokazując jej dramat, przy jednoczesnym zamykaniu oczu na rzetelne fakty. Łatwiej przyznać, ze jest „siedem płci”, bo ekspert tak przyznał, niż uznać, że sonda z wypowiedziami trzech osób nie zbliża się nawet do miarodajnego obszaru.
Medycyna, oficjalnie oparta jeszcze na dowodach, ma dzisiaj zwrócić się w stronę emocji, których zadaniem jest coraz częściej wypraszanie wiedzy z akademii i uniwersytetów. To właśnie emocje stają się powoli promotorami zmian w międzynarodowych klasyfikacjach. Do tej pory np transseksualizm uznawany był za zaburzenie psychiczne (ICD 10). Za kilka lat przestanie tak być (ICD 11). Nie dlatego, że coś odkryto, ale dlatego, że coś uznano. A co z logiką? - ktoś spyta. Nic!!! Może tylko tyle, że przestaje już przeszkadzać.
…
Ps. Tytułu programu nie podaję celowo, reklama jest tutaj niewskazana..