Wyobrażam sobie taką sytuację: Po życiu zgodnym z przykazaniami wkraczam do nieba. Święci mi robią szpaler, ale wśród nich wita mnie z radością postać znana mi z lekcji historii, z charakterystycznym prostokątnym wąsikiem i zaczesaną na bok grzywką.
Amerykańscy naukowcy z Instytutu Badań Kosmicznych NASA po serii skomplikowanych badań Całunu wydali oświadczenie, w którym między innymi stwierdzili, że osoba na całunie nie miała pępka.
Nikt z ludzi nie ma tej zdolności wlanej, ot tak: Poświęcę się dla innych. Co mi tam.
„Panie, dawaj nam zawsze ten chleb!” – krzyknęli żądni znaku mieszkańcy Kafarnaum. Bo „chlebem jest Ten, który z nieba zstępuje i daje życie światu”.
Trzeba mieć odwagę, by w to imię prosić o rzeczy nieracjonalne.
Niezwykłe jest też przesłanie dzisiejszej ewangelii.
Dzieje Apostolskie opisują, jak ludzie sprzedawali domy i pola i dawali pieniądze apostołom. A w ewangelii Jezus tłumaczy sędziwemu uczonemu faryzeuszowi Nikodemowi, że trzeba narodzić się na nowo.
Duch Święty łamie konwenanse i ludzkie plany tworząc świat szczęśliwy mimo wszystko.
Po zmartwychwstaniu, kazał im przybyć do Galilei. Przybyli.