W przysiędze ślubnej obiecałam przed Bogiem Frankowi „ miłość, wierność i uczciwość małżeńską” i powiem szczerze, że przez lata tę uczciwość traktowałam jak nie do końca potrzebny dodatek.
Niektórzy kojarzą to słowo z byciem martwym.
Kto wie, że ten rodzaj ekspresji seksualnej jest potraktowany przez Pismo Święte tak, że skóra cierpnie?
Dziś Bóg mówi: „Idźcie! Oto posyłam was jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie”.
Dziś aniołów stróżów. W Księdze Wyjścia czytam: „Oto Ja posyłam anioła przed tobą, aby cię strzegł w czasie twojej drogi i doprowadził cię do miejsca, które ci wyznaczyłem. Szanuj go i bądź uważny na jego słowa. Nie sprzeciwiaj się mu w niczym, gdyż nie przebaczy waszych przewinień, bo imię moje jest w nim”.
Jan Paweł II, wykrzykując „To jest moja matka, ta Ojczyzna! To są moi bracia i siostry!”, przełamuje mit o tym, że wszystko jest moją prywatną sprawą.
Jak młody Jezus mógł przez dzień cały być niezauważony przez rodziców?
Dlatego święci triumfy powiedzenie „wszyscy tak robią” a nie przekonanie, że w tej sferze możemy być, dzięki Bogu, święci i nieskalani.
Znam taką „Rut”: Polka, oazowiczka, żona jedynaka, który koło pięćdziesiątki stwierdził, że się nią znudził...
Od dwóch dni chodzi mi po głowie coś, co usłyszałam kiedyś od jakiegoś zakonnika: modlitwa czyni Cię niewidzialną dla zła. Taka swoista czapka niewidka.