Mam kuzynkę, która dała mi znakomitą lekcję życia. Spotkałyśmy się po latach, wróciłyśmy do czasów dzieciństwa, w którym moja rodzina była z tych pobożnych, a jej – z tych nie do końca :-)
Zachwyca mnie to niezwykłe przyciąganie Jezusa do Ojca. Po ludzku patrząc otrzymał od Niego zadanie przerastające siły.
Co stało się ode mnie istotniejsze? I czemu nad tym nie płaczesz.
Patrząc na dzisiejszą ewangelię, myślę, że nie jest ważne co się ma, ale to, co jestem w stanie zostawić.
W czasach, gdy pornografia weszła pod strzechy wydają się te słowa odbierać mądrość znacznej części społeczeństwa.
Przyjęcie Królestwa Bożego jak dziecko nakłada mi się na obraz moich dzieci podchodzących do komputerów.
Wyposażył ludzkość w narzędzia, dzięki którym można by było uratować każde małżeństwo.
Gdybyśmy dosłownie potraktowali słowa Chrystusa, tylko niemowlęta byłyby pełnosprawne.
Nigdy nie myślałam, że ten wstęp jest manifestacją naszej niewiary.
Jezus w swoim ciele przeżywa wszystkie sprzeczki i rozłamy Kościoła. Jego szarpią bardziej niż mnie.