Słowo pokazuje mi kim jest Jezus, daje wskazówki jak i gdzie Go szukać. Jednak na tym nie poprzestaje - zaprasza do osobistej przygody, odkrywania, relacji bliskości i poznania. Zaprasza, zachęca i nigdy nie zawodzi.
Gdy patrzy się na słowo „autorytety” zapisane tak jak w tytule, to aż boli. I dobrze, bo ma boleć. Czasami lepiej, by bolało, bo dzięki temu można zobaczyć, że coś choruje.
Czytając czy oglądając bieżące wiadomości ze świata, kraju czy regionu, masz pełne prawo czuć się zaniepokojony. Gdy widzisz niekończące się przekomarzania polityków, podsycających spory dziennikarzy, ogólny chaos skutkujący dezinformacją, możesz czuć się jak pionek w grze, w której nikt nie zauważa twojej niemej, ale przecież rzeczywistej obecności.
Codziennie, gdy otwierasz rano oczy, masz przed sobą alternatywę, tj. dwie możliwości, które się całkowicie wykluczają. Bardziej lub mniej świadomie możesz wybrać pomiędzy bezsensem i szarzyzną egzystencji, a pełnym barw i sensu życiem.
Człowiek zaczyna szukać dopiero wtedy, gdy uzna, że zgubił. Jest w stanie czekać, gdy wie, że warto. Tak w ogóle wynika z tego, że człowiek to istota dość logiczna, a czekanie to kochanie.
To nieprawda, że Kościół obecnie znajduje się w fatalnej sytuacji. Kościół zawsze i z każdej sytuacji ma niezawodne wyjście. Stąd jego położenie nigdy nie jest fatalne, a rozwiązanie problemów na pewno jest możliwe.
Podziały w rodzinach, rozłamy w społeczeństwie, kłótnie, wyzwiska, całkowicie rozbieżne cele, niebezpiecznie napinająca się spirala wzburzenia i gniewu. To tylko próba nazwania tego, co przeżywa i czego doświadcza w ostatnich dniach przeciętny Polak.
Między innymi, wiadomość o odprawieniu "czarnej mszy" przez Światowy Zakon Szatana, powinna dać nam do myślenia, o co tak naprawdę w ostatnich wydarzeniach chodzi. "Intencja" tego satanistycznego rytuału została sformułowana w następujący sposób: "o zwycięstwo aborcji w Polsce".
Systemy, w których wszyscy funkcjonujemy, trzeszczą w posadach. Odnosi się wrażenie, że, jako społeczeństwo, wielkimi krokami zbliżamy się do ściany.
Jak wielu, patrzę w ostatnich dniach na to, co dzieje się w mediach i wokół mnie, a dotyczy orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji eugenicznej. Patrzę i patrzę, i wcale się nie dziwię. Napiszę nawet więcej – rozumiem!