Jeszcze do niedawna przyzwyczajeni byliśmy do myślenia o płciowości, seksualności w sposób esencjalistyczny. Pogląd ten generalnie zakłada, że wszelkie cechy, różnice płciowe zakorzenione są w płci biologicznej. To ona posiada w sobie istotę, naturę męskości i kobiecości. Teraz wszystko jest niby inaczej.
Dawno się tak nie uśmiałam. Pana Hołownię poznałam osobiście. Sympatyczny, dobroduszny pan, podarował mi nawet kilka swoich książek. Na pewno inteligentny, wydaje się rozsądny. Dlaczego więc twierdzi, że na sądzie ostatecznym będzie sądził go komar?
„Człowiek nie posiada narządów do realizacji (konsumpcji?) związków w ramach jednej płci” - brzmiał jeden z komentarzy pod wpisem o. Prusaka na temat homoseksualizmu niejakiej marielle. Ależ to jest dobre – pomyślałam.
Pytanie tak banalne, że prawie głupie. Każdy w miarę rozgarniety przedszkolak potrafi na nie odpowiedzieć. Przedszkolak tak, ale uczestnik lub tylko sympatyk marszu równości? Niejeden z nich zdziwiłby się (albo nawet przestraszył), jak liderzy LGBTQ definiują płeć. Zdziwiłby się albo przestraszył, gdyby o tym wiedział.
To nie jest dobra wiadomość dla tych wszystkich, którzy twierdzą, że z homoseksualizmu się nie wychodzi albo, że się go nie leczy. „Marsz Wolności” zorganizowany w Waszyngtonie przez ludzi, którzy świętują, że Jezus uwolnił ich z ich homoseksualnego lub transseksualnego pochodzenia, świadczy o czymś innym.
Wyborcza jest solidarna ze środowiskiem LGBT, a my, z naszym Pasterzem.
Nie ma wolności bez prawdy. A prawda jest taka, że homoseksualizm jest grzechem. I żadna akcja GW tego nie zmieni.
Idą złe czasy dla chrześcijan. Dla katolików tym bardziej. Zamiast lamentować, przygotujmy się do składania świadectwa.
W paradzie, która przeszła ulicami Warszawy nie chodzi o żadną równość. Chodzi o zakwestionowanie dotychczasowego porządku moralnego i społecznego.
Tomasz Sekielski wypuszcza serię koszulek „Tylko nie mów nikomu”. Internauci podpowiadają, że można zrobić jeszcze breloczki i smyczki.