Kłamstwo numer jeden: każdy kto sprzeciwia się konwencji jest zwolennikiem bicia kobiet. Kłamstwo numer dwa: rodzina, tradycja, stereotypowe role społeczne to główne źródła przemocy.
Uznać czy przegłosować można wszystko. Nawet to, że mamy środek lata, chociaż jest środek zimy. To jednak niczego nie zmienia.
Szymon Hołownia jest dobrym prowadzącym, nieźle pisze, jest inteligentny i skończył już jakiś czas temu 35 lat. Ale czy to wystarczy, aby być prezydentem?
Jakby Pani zareagowała, gdybym powiedziała, że jestem mężczyzną? – pyta 35-letnia kobieta studentów prawa i historii przed Collegium Novum w Krakowie.
Jeszcze do niedawna przyzwyczajeni byliśmy do myślenia o płciowości, seksualności w sposób esencjalistyczny. Pogląd ten generalnie zakłada, że wszelkie cechy, różnice płciowe zakorzenione są w płci biologicznej. To ona posiada w sobie istotę, naturę męskości i kobiecości. Teraz wszystko jest niby inaczej.
Pytanie tak banalne, że prawie głupie. Każdy w miarę rozgarniety przedszkolak potrafi na nie odpowiedzieć. Przedszkolak tak, ale uczestnik lub tylko sympatyk marszu równości? Niejeden z nich zdziwiłby się (albo nawet przestraszył), jak liderzy LGBTQ definiują płeć. Zdziwiłby się albo przestraszył, gdyby o tym wiedział.
To nie jest dobra wiadomość dla tych wszystkich, którzy twierdzą, że z homoseksualizmu się nie wychodzi albo, że się go nie leczy. „Marsz Wolności” zorganizowany w Waszyngtonie przez ludzi, którzy świętują, że Jezus uwolnił ich z ich homoseksualnego lub transseksualnego pochodzenia, świadczy o czymś innym.
Nie ma wolności bez prawdy. A prawda jest taka, że homoseksualizm jest grzechem. I żadna akcja GW tego nie zmieni.
W paradzie, która przeszła ulicami Warszawy nie chodzi o żadną równość. Chodzi o zakwestionowanie dotychczasowego porządku moralnego i społecznego.
Wiem, to nie jest dobry tytuł. Dobry jest film „Tylko nie mów nikomu”.